O pszczołach, którym zawiesiła się nawigacja
Rodzina pszczela, mimo że spojona substancją mateczną, nie jest układem zamkniętym. Zjawisko błądzenia pszczół jest na tyle dobrze poznane, że wiadomo, iż w rodzinie pszczelej może się znaleźć (i być akceptowanych!) blisko 40% robotnic pochodzących z innych rodzin i to niekoniecznie z tej samej pasieki. Zjawisko to jest uważane za niekorzystne, gdyż te obce pszczoły potencjalnie przynoszą ze sobą patogeny. Wartym uwagi zarazkiem jest Nosema spp. lub – jak kto woli wg nowej klasyfikacji – Vairimorpha1 (spór się toczy). Otóż pszczoły chore na nosemozę A lub C błądzą znacznie częściej niż te zdrowe, głównie ze względu na osłabienie organizmu spowodowane stanem ciągłego głodu (mają problemy z trawieniem i wchłanianiem). Wkupując się do obcej rodziny, często muszą podzielić się kroplą nektaru, w którym będzie już wiele spor…
W przypadku innych chorób błądzenie pszczół wprawdzie nie musi być częstsze, ale bynajmniej nie jest mniej groźne. Weźmy dręcza, który – jak wiadomo – podróżuje na pszczołach, by dostawać się do kolejnych pasiek i rodzin. Zakładając, że nasza pasieka jest prawidłowo leczona i liczba pasożytów w rodzinach jest raczej niska, wywozimy ją na pożytek, gdzie potencjalnie może pojawić się inny pszczelarz (lub ktoś stawia pasiekę niedaleko naszej). Leczenie warrozy nie jest prostą sprawą i ta druga pasieka niekoniecznie będzie „zdrowa”. Wkupywanie się takich pszczół do naszych rodzin może skończyć się tragicznie, bo mogą przynieść nie tylko roztocze, ale także choroby wirusowe, które szybko zabiją nasze pszczoły. Przypomnę też, że podczas dużych pożytków do rodziny może dostawać się 300 roztoczy dziennie, zarówno z naszymi pszczołami, które przyniosły je z kwiatów, jak i z zabłąkanymi owadami.
Fot. Jacek Wojciechowski
Pszczoły dorosłe przenoszą przetrwalniki P. larvae na swoich ciałach, ale także w przewodach pokarmowych w ogromnych ilościach. Kiedy zabłądzą do zdrowej rodziny, dzieląc się kroplą nektaru, przekazują je „na wejściu”, a potem, dodatkowo, kiedy są dotykane i czyszczone przez pszczoły w gnieździe. Przypomnę, że jednodniowej larwie wystarczy dziewięć przetrwalników, by była skazana na śmierć, gdy stanie się już larwą wyprostowaną.
Podobnie wygląda sprawa z pszczołami z rodzin, w których występuje choroba woreczkowa. Robotnice są nosicielkami wirusa, a ponieważ sprawia on, że starzeją się szybciej i ich gruczoły gardzielowe znacznie wcześniej przestają produkować odpowiednie ilości mleczka, są przesuwane do roli zbieraczek, które mogą zabłądzić do naszej pasieki i tym sposobem i tu może rozwinąć się choroba woreczkowa.
Wprawdzie niewiele można zrobić, by do pasieki nie błądziły obce pszczoły oprócz trzymania silnych, zdrowych rodzin, jednak w jej obrębie można przynajmniej zapobiegać w dużej mierze błądzeniu między ulami. Otóż należy je malować na różne kolory2, co nadaje też pasiece dodatkowego uroku. Dowiedziono także, że malowanie różnych, odcinających się od tła kształtów (w różnych lub tych samych barwach) nad wylotkami znacznie ułatwia pszczołom powrót do właściwej rodziny i, co ciekawe, niekoniecznie musimy malować wtedy całe ule na różne kolory. Znakowanie uli jest szczególnie pomocne tam, gdzie rodziny muszą być ustawione ciasno, na przykład po przewiezieniu na pożytek, lub te w pawilonie pasiecznym. Jeśli jest to jednak możliwe, należy rozstawiać pnie pszczele jak najszerzej, co samo w sobie jest najlepszym czynnikiem ograniczającym błądzenie.
Ponieważ w pszczelarstwie wszystko jest możliwe, to warto poruszyć jeszcze jeden temat: przepszczelenie terenu. Przypomnę, że optymalnie dla wszystkich (mam tu na myśli nie tylko pszczołę miodną, ale także dzikie zapylacze, które nie mają lekarza, a często „łapią” choroby od Apis mellifera i oczywiście dla pszczelarzy, którzy chcą mieć zdrowe pszczoły) byłoby, gdyby na 1 km2 stały trzy rodziny (maksymalnie pięć). Aby nakreślić sytuację w Polsce, przytoczę liczby z publikacji dra Piotra Semkiwa o stanie pszczelarstwa w Polsce. Otóż w większości województw jest pięć rodzin na 1 km2, gdzie liderem jest województwo małopolskie z 12,5 rodzinami, a zaraz za nim lubelskie i podkarpackie. Tylko sześć województw ma poniżej pięciu rodzin, a tylko jedno (podlaskie) trzy rodziny na 1 km2, a liczba pszczelarzy i rodzin pszczelich w kraju ciągle rośnie…
Fot. Anna Gajda
Absolutnie nie jestem przeciwniczką rozwijania sektora pszczelarskiego w Polsce, jednak uważam, że trzeba zachować ogromną ostrożność i rozsądek w stawianiu pasiek tam, gdzie wiadomo, że rodzin i tak jest już za dużo.
Chwilowe przepszczelenie zdarza się też przy wywożeniu na pożytki, kiedy wielu pszczelarzy obstawia na przykład jedno pole rzepaku. Innymi słowy, im dalej od innych pasiek, tym lepiej dla pszczół, nie tylko ze względu dostępności pokarmu, ale także „składu” naszych rodzin.
1 - Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule: https://pasieka24.pl/index.php/pl-pl/aktualnosci/wiadomosci-ze-swiata/3733-patogen-odpowiedzialny-za-nosemoze-zmienil-nazwe - przyp. red.
2 - Więcej na ten temat możecie przeczytać w artykule Martyny Walerowicz pt. Na jaki kolor pomalować ul? Na stronie <xx> – przyp. red.
