NEWS:


Jak często przycinać trawniki? Najnowsze badania

Ten rozdział ma za zadanie przypomnieć, że nauki socjologiczne i historyczne są bardzo ważne. Analiza zachowań ludzkich i naszej przeszłości odkrywa bowiem, że nie jesteśmy racjonalnymi zwierzętami, a niektóre nawyki społeczne (bo trudno je nazwać tradycjami) są wręcz szkodliwe dla nas i dla przyrody. Tak jest w przypadku historii trawnika. Przyjrzymy się jej i porównamy z tym, co na ich temat ma do powiedzenia biologia.

Czasami wydaje się nam, że skoro żyjemy w danej rzeczywistości, to jest ona jedyną słuszną. Przebywamy jednak w środowisku społecznym ukształtowanym przez przodków, które niekoniecznie pokrywa się z najnowszymi ustaleniami naukowymi, a nawet im zaprzecza. Do naszego obecnego miejsca w historii, która tworzy nasz sposób postrzegania rzeczywistości, doprowadziła niekontrolowana seria wydarzeń, kształtująca i społeczeństwo (w tym nasze lęki i marzenia), i politykę. Tymczasem, nawet jeśli coś towarzyszy nam od narodzin i dlatego wydaje nam się, że było od zawsze, a więc musi być słuszne i mądre, to nie zawsze takie jest. Badanie historii nam to uświadamia. Tyczy się to wbrew pozorom wielu aspektów naszego życia, w tym… naszych trawników.

Fot. romanzaiets
zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Bogactwo! Naprawdę. Zastanówcie się przez chwilę nad tym, czy przeznaczenie gleby do celów innych niż wypas zwierząt czy uprawa roślin, było racjonalnym zachowaniem w średniowieczu, kiedy jednocześnie utrzymanie trawnika bez kosiarek, nawozów i herbicydów musiało być bardzo trudnym zadaniem. Na taką ekstrawagancję było stać szlachtę, a nie chłopów, którzy walczyli o byt. Trawnik to symbol statusu, bogactwa – sygnał, że pan miał tyle ziemi i obrabiających ją chłopów, że było go stać na jej marnotrawstwo. Była to też w pewnym stopniu wizytówka – jeśli trawnik był zaniedbany, jego właściciel miał finansowe tarapaty. Zastanawialiście się, dlaczego nie można wchodzić na trawniki? Bo oprócz rzadkich okazji, w których lordowie organizowali garden party, trawnik nie spełniał żadnej funkcji użytkowej – to symbol, komunikacja o statusie. Właśnie dlatego wciąż jeszcze możemy znaleźć tabliczki „nie deptaj trawnika” (która zresztą zawiera niepoprawną formę słowa deptać – powinno być „nie depcz”) – chociaż wątpię czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę, z czego wziął się ten zakaz i czy zastanawia się nad jego sensem. Burżuazja została ścięta na gilotynach i dalej ścinana była też trawa, bo trawnik, nieśmiertelny (w przeciwieństwie do możnowładców) – symbol statusu, został zaadoptowany przez polityków i bogaczy.

Poza tym trawnik był wykorzystywany przez zamożną część społeczeństwa jeszcze w jednym celu – do rozgrywek sportowych. Ci, których było stać, mogli kopać piłkę na wygodniejszym, płaskim trawniku. Cała reszta musiała się zadowolić zapyloną drogą i byle jakimi warunkami (chociaż wcześniej nikomu to nie przeszkadzało). Jednak fakt rzuca się w oczy – do dzisiaj najważniejszym sportom towarzyszy gładka murawa, a także duże pieniądze. Nie wspominając o golfie, który bez krótko przystrzyżonej trawy obejść się nie może, a jednocześnie jest uprawiany przez ludzi z tzw. wyższych klas społecznych. Podobnie z trawnikiem, angielskimi lordami i bogactwem, kojarzy się chociażby polo.

Ilustr. Teresa Kobiałka

A kto kocha kopiować celebrytów i osobistości? W XX w. wzrost gospodarczy i poprawa warunków życia przyczyniły się do powstania tzw. klasy średniej, która patrzyła „w górę”, starając się upodobnić do bogatych i wpływowych ludzi władzy. A tak się składa, że wokół pięknych domów wciąż mieli przystrzyżone trawniki. W dodatku, dzięki rewolucji przemysłowej, ludzi było stać na kosiarki i każdy mógł sobie pozwolić na trawnik. Historia zatoczyła koło, ale na mniejszą skalę – kiedyś, gdy źle się działo w rodzinie szlacheckiej zaniedbany trawnik to odzwierciedlał, teraz najłatwiej ocenić sąsiada po tym, co dzieje się (dosłownie!) na jego podwórku. Wiemy, że u Jaśka coś jest nie tak, bo pod płotem piętrzą się graty, a trawa jest wysoka. W USA są nawet specjalne lokalne uchwały, które nakazują mieszkańcom utrzymywać krótką trawę i porządek przed domem.

O tym, jak trawnik zdominował nasze życie (nie, to nie przesada) świadczy też fakt, że w Stanach Zjednoczonych trawa to najszerzej rozpowszechniony rodzaj uprawy zaraz po kukurydzy i pszenicy (to szokujące dane), a dochody gałęzi ogrodnictwa specjalizującej się w zapewnieniu sprzętu, nawozów i herbicydów, i nawadniania trawników co roku liczone są w miliardach dolarów. Nie wierzysz? Zerknij do literatury.

No i co mamy począć z tym faktem? Wiemy już, jaka jest geneza trawnika, ale co z tego? W końcu wiele naszych zwyczajów to w jakimś stopniu dziedziczenie kulturowe i nie wszystkie są złe. A no właśnie – nie wszystkie są złe, ale część na pewno. Ludzie reprezentują kilka podejść do historii. Jednym z nich jest jej rozpamiętywanie, podziwianie i egzaltowane wzdychanie „kiedyś to było”. Ja wolę drugie podejście – analizę; coś kiedyś się stało, wpływa to na nasze życie w konkretny sposób, ale czy ten bagaż przeszłości musi być noszony nadal i czy czerpię z niego korzyści? W przypadku trawników możemy albo nadal powtarzać to, co robią wszyscy wokół (tutaj dochodzi biologiczna potrzeba dostosowania się do stada) albo stwierdzić, że moda narzucona przez królów niekoniecznie nam odpowiada, ba, nie jest nawet mądra w czasach kryzysu ekologicznego, potrzeby oszczędności wody czy zużywania paliw. Przecież to jest wyrzucanie pieniędzy w błoto (a czasy skłaniają do oszczędzania)! Wybór należy do nas, ale mam nadzieję, że pomogą w jego podjęciu również fakty przedstawione w dalszej części tekstu. Wiemy już bowiem, skąd w ogóle moda na koszenie trawy, a teraz zostawmy historię i skupmy się na dziedzinach ścisłych – czyli na tym, jak trawnik wpływa na życie biologiczne.

Nauki ścisłe a trawnik w mieście

Opracowując ten rozdział, miałam niezwykłe szczęście. W 2022 r. pojawiła się metaanaliza o wpływie koszenia trawników w miastach na bioróżnorodność. Metaanaliza to praca, w której naukowcy porównują dane z jak największej liczby artykułów naukowych, które już ukazały się na dany temat. Dostaliśmy więc piękne podsumowanie rzetelnych danych. W badaniu sprawdzano efekt różnych sposobów cięcia trawy na liczbę bezkręgowców (46 artykułów) i bogactwo taksonów (23 artykuły) w środowiskach zurbanizowanych. Analizowane badania były przeprowadzane w umiarkowanym klimacie półkuli północnej. Wiele badań wykazało, że w ostatnich latach liczba owadów, ich różnorodność gatunkowa i ogólna biomasa, bardzo spadła.

Urbanizacja to jedna z najważniejszych zmian środowiskowych i władze administracyjne zwiększają starania, by poprawić lokalną bioróżnorodność. Rozrost i zagęszczanie miast, które powodują jednocześnie utratę terenów zielonych i zwiększenie powierzchni nieprzepuszczalnych (takich jak asfalt i beton) sprawiają, że urbanizacja to jeden z krytycznych problemów środowiskowych.

Jak podaje Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, trawniki w strukturze zieleni miast stanowią prawie 70–80%. Natomiast ogólna zieleń miasta (nie tylko trawniki) w Berlinie to 30%, nie licząc zieleni znajdującej się przy prywatnych budynkach (co oznacza, że ogólnie jest jej jeszcze więcej). Natomiast obliczenia z 2009 r. dowodzą, że trawniki (włączając to prywatne domy, parki i obiekty sportowe) stanowią 25% powierzchni wszystkich terenów zurbanizowanych Wielkiej Brytanii!

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Co z kleszczami?

Tylko trzy badania zajęły się problemem życia w trawnikach niepożądanych gatunków (kleszczy czy komarów, a także larw chrząszczy), ale za to dały zaskakujące rezultaty. Tam, gdzie zredukowano koszenie, wymienionych pasożytów było mniej! To zaskakujące, zwłaszcza że często fani koszenia twierdzą, że „w wysokiej trawie żyją kleszcze”. A jednak! W badaniu, w którym porównywano różne typy siedlisk, w trawiastych liczba larw kleszczy szukających żywiciela i nimf była bliska zeru, w porównaniu do krzewów i terenów leśnych. Skąd takie wyniki? Kleszcze będą tam, gdzie łatwo będą mogły znaleźć żywiciela, a trawniki do takich miejsc nie należą. Kleszcze zwykle muszą wspiąć się też wyżej na „wysokość sarny” (max 1,5 m, tutaj przypomnę, że kleszcze nie spadają z drzew), by dostać się od razu na grzbiet zwierzęcia. Czajenie się w krótkiej trawie, gdzie nawet nie ma zapachu zwierząt, jest nieefektywne.

Uczulające pyłki

Czy zredukowanie przycinania miejskich trawników zapobiega czy wspiera wzrost i rozprzestrzenianie się gatunków alergennych roślin? Badania naukowe nie dały jednoznacznej odpowiedzi. Danych jest zdecydowanie za mało, by odpowiedzieć na to pytanie.

Zalecenia

Na końcu metaanalizy pojawiają się zalecenia, które mogą przydać się zwłaszcza w dużych parkach i terenach przemysłowych. W zielonych terenach miejskich, trawa i łąki powinny być koszone raz lub dwa razy w roku. Opóźnienie pierwszego koszenia do czerwca umożliwi intensywniejszy wzrost roślin aż do października – zapewni to czas na bezpieczne złożenie jaj przez owady i wysiew nasion przez rośliny. Podczas miesięcy zimowych, wiele owadów będzie miało okazję bezpiecznie przezimować, co zwiększa ich liczbę w kolejnym roku. Dodatkowo wprowadzenie mozaikowego lub fazowego koszenia (w których zostawia się część roślin nieskoszonych, albo kosi się różne kwatery w różnym czasie) zapewnia miejsce do życia wielu gatunkom roślin i zwierząt oraz zwiększa ich liczbę.

Fot. Pexels

Nauki ścisłe a trawniki przydomowe

Co interesujące, badań na temat koszenia trawników na terenach wiejskich nie ma (albo nie trafiłam na nie). Możliwe, że bierze się to z przekonania, że tereny wiejskie są dostatecznie różnorodne pod względem gatunków roślin i nie ma sensu się nimi zajmować. Jednak coraz więcej głosów przekonuje, że to założenie jest błędne – na wsiach dominują spryskiwane pestycydami monokultury, a w ogrodach albo nic nie rośnie (słynny trawnik z tujami) albo nasadzane są rośliny płone, nienektarodajne. Często bowiem w procesie hodowlanym odmian starano się uzyskać pełne kwiaty, przez co słupki, nektarniki i pręciki przekształcały się w płatki okwiatu, sprawiając, że kwiat jest piękny, czasem nawet pachnie, ale nie daje nektaru i pyłku.

Mimo tego ewidentnie niekorzystnego trendu na wsiach badań przeprowadzonych na tamtejszych trawnikach nie ma. Natomiast Amerykanie przebadali trawniki w ogrodach prywatnych (przypominam, w poprzedniej części analizowaliśmy trawniki terenów należących do miast), przydomowych w mieście Appleton (Wisconsin, USA). Ułatwiła im to akcja No Mow May (Maj Bez Koszenia) zorganizowana przez brytyjską organizację Plantlife. Biorą w niej udział właściciele domów prywatnych, którzy posiadają podwórka – zachęca się ich, by w maju zaprzestali koszenia trawników, dla zapewnienia owadom zapylającym wczesnego pożytku rozwojowego. Ponadto podczas No Mow May ochotnicy biorą udział w akcji Every Flower Counts (Każdy Kwiat się Liczy), w której właściciele podwórek określają, jakich gatunków roślin rośnie u nich najwięcej.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Podsumowanie

Zarówno analizy historyczne, jak i biologiczne wskazują, że koszenie trawników śmiało może przejść do lamusa. Nie ma bowiem żadnych sensownych argumentów, które usprawiedliwiałyby koszenie trawy w miejscach nieużytkowanych np. sportowo czy przez dzieci. Rzadsze koszenie trawników np. raz na trzy tygodnie, przyczyni się do ochrony owadów zapylających i utrzymania prawidłowej sieci zapyleń.


Literatura:

Historia trawnika:

Smith, Lionel & Fellowes, Mark. (2013). Towards a lawn without grass: The journey of the imperfect lawn and its analogues. Studies in the History of Gardens & Designed Landscapes. 10.1080/14601176.2013.799314.

The Genius of The Place. The English Landscape Garden 1620-1820, red. John Dixon Hunt, Peter Willis, wyd. 5, Cambridge MA 2000, s. 1-45.

The English Garden and National Identity The Competing Styles of Garde Designs 1870-1914, Cambridge 2002, s. 1-6.

Trawnik w sporcie i klasa:

Lake, R. J. (2011). Social Class, Etiquette and Behavioural Restraint in British Lawn Tennis: 1870-1939. International Journal of the History of Sport 28 (6), 876-894.

Beatriz Colomina “The Lawn at War” 1941-1961 [w:] the American Lawn, red. Georges Teyssot, New York 1999, s. 135-153.

Virginia Scott Jenkins “The lawn. History of an American Obsession” Washington 1994.

Trawniki zajmują więcej powierzchni niż uprawy: Milesi, C., Running, S.W., Elvidl., C.D. et al. Mapping and Modeling the Biogeochemical Cycling of Turf Grasses in the United States. Environmental Management 36, 426–438 (2005).

Metaanaliza danych o trawnikach w mieście: Proske A., Lokatis Sophie, Rolff Jens. (2022). Impact of mowing frequency on arthropod abundance and diversity in urban habitats: A meta-analysis. Urban Forestry & Urban Greening. 76. 127714. 10.1016/j.ufug.2022.127714.

Trawniki w Appleton: Del Toro, Israel & Ribbons, Relena. (2020). No Mow May lawns have higher pollinator richness and abundances: An engaged community provides floral resources for pollinators. PeerJ. 8. 10.7717/peerj.10021.

Trawniki w UK: Hemmings, K., Elton, R., & Grange, I. (2022). No-mow amenity grassland case study: Phenology of floral abundance and nectar resource. Ecological Solutions and Evidence, 3(4), e12179.


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"

Nauka + praktyka = dochodowe pszczelarstwo


Nauka + praktyka = dochodowe pszczelarstwo