fbpx

NEWS:

Dlaczego uważam, że kwas szczawiowy to genialny lek?

Zacznijmy od tego, że na polskim rynku mamy dwa preparaty lecznicze weterynaryjne na bazie kwasu szczawiowego zarejestrowane do zwalczania warrozy w rodzinach pszczelich. Są to Oxybee i VarroMed. Oba leki mają status OTC (Over The Counter, czyli pszczelarz może je kupić bez przepisu lekarza weterynarii, co znacznie ułatwia drogę do ula).

Fot. 1. Butelka Varromedu zaopatrzona jest w podziałkę ułatwiającą dozowanie, jednak warto poszczególne kreski zaznaczyć jaskrawym kolorem, ponieważ są one dość słabo widoczne.
Butelka Varromedu zaopatrzona jest w podziałkę ułatwiającą dozowanie, jednak warto poszczególne kreski zaznaczyć jaskrawym kolorem, ponieważ są one słabo widoczne.
Fot. Anna Gajda

A teraz odpowiedź na tytułowe pytanie: po pierwsze dlatego, że na kwas szczawiowy roztocze nie mogą wykształcić oporności (ponieważ działa on fizycznie uszkadzając roztocza, a nie wpływając na ich procesy metaboliczne na poziomie przemian komórkowych). W dobie wszechobecnych „samoróbek” z nielegalnych leków zawierających akarycydy (amitraz, flumetryna), na które oporność jak najbardziej może się wykształcić (i wykształci się przez wspomniane „samoróbki”, gdyż tu ani dawka, ani dystrybucja leku nie jest odpowiednio zbadana, przez co nie jest kontrolowana), skuteczny lek, który nie da oporności nawet przy złym zastosowaniu, jest moim zdaniem bezcenny.

Jeśli podajemy lek prawidłowo (5 ml roztworu na uliczkę, temperatura nie niższa niż 0°C, nie wyższa niż 3-5°C, najlepiej, gdy nie ma czerwiu), jest on bardzo skuteczny, a przy tym bezpieczny, ponieważ kwas szczawiowy znajduje się już w roztworze i nie stwarza ryzyka poparzenia, tak jak ten, który kupujemy w sklepach chemicznych i robimy roztwory samemu (kryształki sublimują w temperaturze pokojowej, parząc spojówki i śluzówki, ponadto rozpuszczają się w pocie obecnym na skórze i powodują niezwykle bolesne i dotkliwe poparzenia). Ponadto, w przypadku Oxybee, kwas zawieszony jest w glicerolu, co dodatkowo zwiększa „przyczepność” do pszczół i zwiększa skuteczność. Pragnę jednak zwrócić uwagę na to, że skuteczność (w przypadku obu preparatów właściwie) jest wysoka tylko, jeśli krople roztworu znajdą się na pszczołach (co zmusi je do oczyszczania, a same roztocze będą przez roztwór parzone).

Fot. 3. Polewanie pszczół w uliczkach Oxybee za pomocą specjalnego aplikatora.
Polewanie pszczół w uliczkach Oxybee za pomocą specjalnego aplikatora.
Fot. Anna Gajda

Skoro jesteśmy już przy kroplach, to uważam, że ze wszech miar powinniśmy dążyć właśnie do takiego podawania kwasu szczawiowego, gdyż roztwory kwasu w wymienionych preparatach zawierają sacharozę, słowem są słodkie i pszczoły czyszcząc się, zlizują preparat. Jesteśmy już po miodobraniu, więc nie jest to zjawisko niepożądane, wręcz przeciwnie. Otóż badania wskazują, że kwas szczawiowy podawany właśnie w takiej formie, trafiając w niewielkich ilościach (nigdy nie podajemy go do syropu do podkarmiania!) do przewodów pokarmowych pszczół, znacznie ograniczał rozwój nosemozy, co bardzo pomaga w jej leczeniu. Zatem łapiemy w tym przypadku dwie sroki (dwa patogeny) za ogon i za pomocą jednego zabiegu załatwiamy zwalczanie nosemozy i warrozy.

Kwas szczawiowy jest bardzo skuteczny, jeśli stosujemy go tak, aby „trafił” na wiele pszczół. Taki efekt osiągamy, lecząc w październiku (lub gdy jest długo ciepło – później). Ogólna zasada jest taka, że pszczoły muszą już siedzieć w kłębie, aby krople roztworu trafiały na owady, a nie w przestrzenie między nimi. Pozostałe leki stosujemy, kiedy jest jeszcze stosunkowo ciepło i po zakończeniu leczenia mamy jeszcze zwykle ciepłe dni i często dochodzi wtedy do reinwazji, co może nawet zabić rodzinę zimą.

Zatem pojawienie się leku, który można (a nawet trzeba) stosować późno, było właściwie naturalnym następstwem zmian klimatycznych. Skoro stosujemy go w okresie rozpoczynających się większych chłodów, szansa, że pogoda się drastycznie zmieni, pszczoły znów zaczną latać i nastąpi reinwazja, jest bardzo niewielka. Dzięki temu skutecznie zabezpieczamy rodziny przed roztoczami na cały okres zimowli.

W wielu krajach praktykuje się wręcz leczenie jedynie kwasem szczawiowym, nie tylko ze względu na jego wysoką skuteczność, ale także fakt, że przy terminowym podaniu praktycznie brak będzie pozostałości tego środka w rodzinie. Kwas szczawiowy jest właściwie substancją naturalnie występującą w środowisku ula, a podając lek, pszczelarz jedynie zwiększa jego stężenie.

Trzeba pamiętać, że w ulu, oprócz nosemoz (A i C) mogą pojawiać się inne grzybice: wapienna i kamienna. I tu dobra wiadomość dla pszczelarzy stosujących kwas szczawiowy do kontroli warrozy i nosemozy. Podając krople preparatów do ula, obniżamy jednocześnie w sposób bezpieczny pH w gnieździe, a patogenne grzyby powodujące wspomniane grzybice nie rozwijają się w tak stworzonych warunkach, co dodatkowo chroni rodzinę przed dwoma chorobami, z których jedna (grzybica kamienna) jest zoonozą i może atakować też ludzi (patrz wpis na maj).■


Więcej informacji na temat stosowania kwasu szczawiowego (oraz innych produktów leczniczych) znajduje się w artykułach pt. „Pszczelarskie kompendium wiedzy o warrozie. Przeciwwarrozowe produkty lecznicze weterynaryjne” cz. 4 a i b („Pasieka” nr 1 i 2/2020) oraz na www.pasieka24.pl


 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"

Rok w pasiece


Rok w pasiece