fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 32

Przy okazji miodobrania…

Kończy się bardzo dziwny sezon pozyskiwania miodu. Po wyjątkowo łagodnej zimie nastała wiosenna susza, a potem nad Polską przechodziły miejscami ulewne deszcze i niszczące roślinność gradobicia. Nie wiadomo jeszcze, jakie zbiory miodu czekają nas z późnych pożytków, ale nie należy się spodziewać, że będą wysokie. Co gorsza, przeważnie uzyskany miód zawiera więcej wody niż zazwyczaj.


Warto sprawdzić zawartość wody w miodzie przed miodobraniem, jeżeli nie jesteśmy pewni, czy faktycznie jest już odpowiedni moment na wirowanie. Fot. Michał Piątek

Niesprzyjający przebieg pogody

Pogoda w obecnym roku była i jest trudna do przewidzenia. Najpierw mieliśmy bezśnieżną zimę, która upłynęła bez jednej nocy z poważniejszymi spadkami temperatur. Pszczoły najlepiej zimują przy 4-6°C. Tak przynajmniej ten parametr ustawiany jest w stebnikach, w których owady przetrzymywane bywają do 5 miesięcy w warunkach pełnego zaciemnienia oraz kontroli składu powietrza, zwłaszcza udziału w nim C02 na różnych wysokościach pomieszczenia.

Można więc powiedzieć, że termicznie warunki były dobre, co przełożyło się na udane zimowle nawet w tych pasiekach, gdzie letnie i jesienne przygotowanie rodzin nie było optymalne. Pogoda zaczęła się pogarszać w marcu i kwietniu, gdy przestało padać. Po bardziej mokrym niż zwykle lutym nastała niespotykana wcześniej wiosenna susza. Po niej z kolei doświadczyliśmy powtarzających fal majowych przymrozków z lokalnymi spadkami temperatur przy gruncie nawet do - 11°C.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Mokry miód

W ostatnich latach uwidoczniła się pewna prawidłowość: miód jest dobrej jakości, gdy jest go dużo. Obecny, nieurodzajny sezon pozwoli zapewne na przeprowadzenie 9 z 11 miodobrań, które zaplanowałem. Zrezygnowałem z odbierania miodu majowego w dwóch pasiekach, gdzie pozyskany miał być odpowiednio wielokwiat łąkowy i łąkowo-sadowy.

Ilość zgromadzonego miodu była tak nieznaczna, że pozostał on w ulach i posłużył na potrzeby rozwojowe owadów. Udało się za to wyjątkowo miodobranie w trzeciej pasiece, która przewieziona została na pożytek rzepakowy. Średnia wynosząca 24 kg/ul jak na tegoroczne warunki jest bardzo dobra. Miodobrania czerwcowe i lipcowe były już skromniejsze.

W efekcie udało się pozyskać stosunkowo szeroki asortyment, choć serie miodów gatunkowych były krótkie. Generalnym problemem dotyczącym tegorocznych miodów była wysoka zawartość wody. Postanowiłem więc sprawdzić różnice w wilgotności miodu z plastrów zasklepionych i nieposzytych.

Plastry, z których pobierane były próby dla każdego gatunku miodu, każdorazowo pochodziły z innych korpusów. Zostały podzielone na trzy kategorie. Pierwszą z nich stanowiły te z komórkami zasklepionymi w co najmniej 50%. Najczęściej były zupełnie poszyte lub tylko z niewielkimi partiami otwartych komórek w spodniej części pośrodku.

W drugiej kategorii znalazły się plastry o powierzchni dwustronnie zasklepionej od 25% do 50%. Najczęściej przyjmuje się, że ramki poszyte w ok. z nadstawek zawierają miód nieobarczony ryzykiem fermentacji, o ile przy próbie wytrząsania go z komórek żadne krople nie wydostają się na zewnątrz.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Nr próby miodu

Stopień zasklepienia plastrów:

+50%

50 – 25%

- 25%

Miód rzepakowy (miodobranie 20.05.)

I

16,4

16,9

17,8

II

16,6

17,4

18,0

III

16,5

17,4

17,9

Miód akacjowy (miodobranie 21.06.)

I

16,8

17,6

19,2

II

18,1

17,8

18,4

III

16,1

16,9

19,6

Miód borówkowy (miodobranie 23.06.)

I

16,8

17,8

17,9

II

18,6

17,6

17,3

III

18,4

17,6

17,7

Miód faceliowy (miodobranie 29.06.)

I

16,5

18,2

19,5

II

17,3

19,0

21,0

III

17,2

18,4

20,0

Badania takie wykonać może każdy pszczelarz we własnej pracowni czy nawet w warunkach polowych po otworzeniu uli i wyjęciu plastrów, z których pobierze próby. Z pewnością warto sprawdzić zawartość wody przed miodobraniem, jeżeli nie jesteśmy pewni, czy faktycznie jest już dobry czas na jego wykonanie. Jeżeli nie ma wyboru i miód po prostu trzeba odebrać, to być może zajdzie potrzeba jego dosuszenia.

Tak było u mnie w przypadku miodu faceliowego. Część pasieki musiała wyjechać szybko na plantację gryki. Plastry o najniższym wskaźniku poszycia powierzchni trafiły do dosuszenia w temp. 35°C i powolnym przepływie ogrzanego powietrza ku górze (podgrzewacz korpusów). Miód dojrzewał więc w warunkach bardzo podobnych do tych, jakie panują w ulach i nie doszło do obniżenia jego właściwości prozdrowotnych.

O innych sposobach dehydratacji miodu pisałem już wcześniej na łamach czasopisma „Pasieka” (nr 2/2016), więc w tym miejscu nie będę powtarzał tych informacji. Dodam tylko, że polscy pszczelarze, którzy w ostatnim czasie zainwestowali w tzw. hot roomy, a więc komory do podgrzewania miodu przed jego ekstrakcją, mogą takie obiekty wykorzystać z powodzeniem do odprowadzenia nadmiaru wody z miodu przy wykorzystaniu osuszaczy powietrza.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Po trzecie, miód z plastrów nieposzytych najczęściej nadaje się do ekstrakcji, o ile przystąpimy do miodobrania na kilka dni po ustaniu pożytku. Wówczas najczęściej jest on już dojrzały, a brak zasklepu wynikać może z niezupełnego napełnienia komórek.


Odczyt z refraktometru. Fot. Michał Piątek

Jeszcze kilka słów o obiektach pasiecznych

Z przyjemnością obserwuję procesy modernizacyjne zachodzące w polskim pszczelarstwie. W zakresie rozwiązań do wędrówek czy infrastruktury jeszcze kilka lat temu sytuacja w Polsce w porównaniu do krajów o rozwiniętym pszczelarstwie wyglądała katastrofalnie. Pojawiają się jednak i nad Wisłą inwestycje w stosowny sprzęt i obiekty, które czynią prowadzenie gospodarstwa pszczelarskiego łatwiejszym i efektywniejszym.

Wspomniane powyżej stebniki i „hot roomy” to obiekty o odmiennym przeznaczeniu. W stebniku przechowuje się rodziny pszczele w okresie zimowli w celu zapewnienia im optymalnych warunków do przetrwania do wiosny i pierwszych pożytków. Nie ma tam też szkodników takich jak myszy, nornice czy dzikie ptaki. Zimujące owady nie są narażone na orkany czy wichury.

Koncepcja ta spopularyzowała się zwłaszcza w stanie Iowa, a więc rolniczym sercu USA. Tam do przetrzymywania pszczół wykorzystuje się z powodzeniem przechowalnie ziemniaków. Na Wielkich Równinach (centralna część USA i Kanady) zimy mogą być znacznie surowsze niż w Polsce. Wiele rodzin ustawionych w jednym pomieszczeniu wytwarza ilość ciepła porównywalną z wydajnym piecem.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów


Fot. Michał Piątek

Moją intencją nie jest burzenie starych przekonań o „odwirowywaniu tylko w pełni zasklepionych plastrów” ani też namawianie do zakupu refraktometrów. Byłem po prostu ciekaw, jak faktycznie wygląda kwestia zawartości wody w miodzie, zwłaszcza w tak deszczowym i chłodnym sezonie jak obecny. Miody wymienione w tabeli pozyskane w mojej pasiece w tym roku przy rozlewaniu miały 17,1–18,0% wody.

Spełniały więc normy i nie ma ryzyka, że będą fermentować. Przyznaję jednak, że są to wartości o 1,0-1,5% wyższe niż w innych sezonach. Dzięki serii testów mogłem kontrolować wilgotność miodu i upewnić się, że nie dojdzie do nieprzyjemnych niespodzianek z „puchnącymi” zakrętkami.

Michał Piątek
www.pogodnypiatek.pl


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"