fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Syndrom pustego ula oczyma młodego pszczelarza

Wielu pszczelarzy dotknął problem tzw. syndromu pustego ula. Na forach internetowych dominują tematy związane z przyczynami padania pszczół i ich ucieczkami z uli. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z pszczołami, skupiłem się na właściwej hodowli tych owadów, nie interesowałem się prawie zjawiskiem CCD, aż do momentu, kiedy sam doświadczyłem tego przykrego incydentu...

trzy malowane drewniane ule
fot.© Anna Lubińska

Wiosną 2011 roku po lekturze wątków na forach pszczelarskich i rozmowach z wieloma pszczelarzami postanowiłem zwrócić szczególną uwagę na zdrowie moich podopiecznych i obserwować ich siłę. Nadgorliwie dbałem o higienę w pasiece, stale kontrolowałem stan rodzin w ulach.

Tuż po głównym przeglądzie wiosennym nie zaobserwowałem nic niepokojącego w moich ulach. Pszczoły były takie jak zawsze - agresywne i żywotne. Jak zwykle odsklepiłem resztki pokarmu zimowego, poszerzyłem delikatnie gniazda, przypatrywałem się ogromnej ilości zasklepionego czerwiu i szukałem ewentualnych objawów chorobowych.

Do momentu zakwitnięcia pierwszych pożytków, polewałem uliczki międzyramkowe BeeVitalem HiveClean przeciwko warrozie. Z trudem radziłem sobie w chwili, kiedy wszystkie rodziny weszły w nastrój rojowy.

Starałem się jak najlepiej „rozbrajać” rodziny, aby nie dopuścić do rójek. Pszczoły dynamicznie się rozwijały. Kiedy ujrzałem zaczątki mateczników rojowych i zobaczyłem, że robotnice pobielały plastry, zacząłem gwałtownie poszerzać ule ramkami z węzą.

Wstawiłem także kraty odgrodowe (miodnia/rodnia) oraz ramki pracy, dzięki którym miałem kontrolować stan warrozy w sezonie. Ku mojemu zaskoczeniu wszystkie poddane ramki z węzą były odbudowane w 100 % w niewielkim czasie - dwóch tygodni.

Dalsze moje postępowanie polegało na sukcesywnym zrywaniu mateczników rojowych, wycinaniu ramek pracy i ewentualnej podmianie plastrów na ramki z węzą. Kiedy musiałem wyjechać na 2 tygodnie postanowiłem utworzyć wcześniej odkład.

Była to dla mnie nowa rzecz, ale zakończyła się sukcesem z przyjęciem przez pszczoły poddanej, unasienionej matki. Z czasem, kiedy nastąpiły główne pożytki (po mniszku facelia, lipa, koniczyna, później gryka) pszczoły automatycznie zajęły się pracą i zbieraniem nektaru.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Rodziny na szczęście się obroniły, zawsze miały dobrze rozwinięty instynkt obronny. Rabunki ustały. Pod koniec karmienia zauważyłem nagły spadek liczebności pszczół, ubyło bardzo dużo pszczoły lotnej, która zapewne ciężko przerabiała poddawany pokarm. Dzięki temu, że matki długo czerwiły, bilans pokoleń wyrównał się. Wydawało się, że wszelkie prace zostały zakończone. Wkładki wylotowe zastąpiłem metalowymi kratkami, chroniącymi ule przed gryzoniami.

Po 2 tygodniach przerwy od prac postanowiłem raz jeszcze skontrolować moje pszczoły. Początkowo przykładałem ucho do ścian uli i kiedy w jednym nie było odzewu zdecydowałem się otworzyć uliczki. Niestety po ich otwarciu, nie zastałem w nich pszczół. Byłem w szoku!

Otwierałem kolejne uliczki w poszukiwaniu pszczół. Dopiero na środku gniazda przy piątej i szóstej ramce dojrzałem dosłownie garstkę młodych i wolno ruszających się owadów. Rozsunąłem plastry i na pierwszym planie ujrzałem królową, którą poznałem po smukłym, długim odwłoku i jaskrawych tergitach. Na zaledwie 2 plastrach były 2 grupki pszczół i w jednej z nich matka. Pszczoły podeszły na samą górę plastrów pod beleczki. Bardzo trudno wspominam tamtą chwilę. Rój ten, był „numerem 1” w mojej pasiece, odebrałem od niego najwięcej miodu, zawsze był agresywny i silny. Wielokrotnie zatrzymywałem go przed wyrojeniem.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Przyczynę mojego przypadku zaliczam do czynników „zewnętrznych”, zupełnie odbiegających od wystąpienia chorób i winy pszczelarza. Jedyną podejrzewaną przeze mnie przyczyną jest GMO lub szkodliwe opryski na polach. Pszczelarze powinni racjonalnie wymieniać matki w sezonie. Należy urozmaicać pszczołę w pasiece i co roku zmieniać linię i hodowcę matek. Niestety, ale pszczoły są za łagodne! Mają problemy z obroną gniazda przed osami. Są coraz bardziej podatne na choroby i coraz mniej zahartowane.

Odnoszę wrażenie, że człowiek poważnie zakłócił warunki środowiskowe i stąd taki efekt. Powinniśmy dbać o higienę w pasiekach, stale poddawać narzędzia dezynfekcji. Myślę, że w wielu przypadkach w całej Polsce i za granicą zawinili pszczelarze, którzy zdecydowanie za późno zabrali się za zwalczanie warrozy, a także nie powtórzyli zabiegów w późniejszych terminach.

Przykre jest to, że większość pszczelarzy...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Piotr Nowotnik
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"