fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Przenoszenie rójki z dziupli do ula

Często zgłaszane są problemy dotyczące obecności roju w spróchniałym drzewie. Jeśli nie znajduje się ono na własnym terenie, to o zgodę na przeniesienie pszczół należy pytać bezpośrednio najbliższe władze (łączy się to z uszkodzeniem drzewa). Cała akcja jest bardzo skomplikowana, ryzykowna i niesie ze sobą duży wysiłek fizyczny. Najlepiej, aby przeprowadzało ją dwóch pszczelarzy. Nie ma konkretnego sposobu na przeniesienie pszczół z drzewa do ula.


f o t . © M i l a n M o t y k a

Są metody kombinacyjne łączące wiedzę teoretyczną z działaniem pszczelarza. Na początek można spróbować wypędzić pszczoły dymem, ale obawiam się, że ta metoda będzie mało skuteczna. Dla przykładu podam opis swojej akcji, kiedy do starej, spróchniałej jabłonki zleciała się rójka. Wykonałem 3 cięcia piłą łańcuchową, tak aby dostać się do centrum gniazda. Późnym popołudniem (ok.17-18) razem ze stryjem zmiataliśmy pszczoły do rojnicy, wyjmowaliśmy je na szufelce, wybieraliśmy garściami i całość strząsaliśmy do skrzynki. Wycięliśmy wszystkie dzikie plastry, łącznie z czerwiem i pokarmem. Wycięte plastry zostały przewleczone drutem i powieszone nad ramkami w ulu.

Pszczoły mocno się niepokoiły, siedziały grupkami na korze drzewa i poruszały odwłokami. Przy każdej czynności towarzyszyła nam niepewność – nie wiedzieliśmy czy pszczoły nie powrócą do starego miejsca. Mnóstwo pszczół kręciło się jeszcze przy dziupli. Około godziny staliśmy i wymiataliśmy resztki pszczół, szukaliśmy królowej. Cały rój, który był już w rojnicy, spryskaliśmy olejkiem miętowym i wodą, po czym dosłownie wsypaliśmy go do ula w otwartą przestrzeń (wyjęliśmy 5 ramek ze środka). Następnie całość zamknęliśmy beleczkami.

Rój przesiedlaliśmy do ula warszawskiego poszerzanego. Nie znaleźliśmy matki, mieliśmy po prostu nadzieję, że była już w rojnicy. W ulu znajdowały się ramki z węzą, 4 ramki z zasklepionym pokarmem, dwie ramki z czerwiem z innej rodziny (w różnych stadiach rozwoju) i reszta ramek z woszczyną. To była specjalna „prowokacja”, aby pszczoły nie uciekły. Ul został ocieplony i zamknięty, a otwór w drzewie szczelnie zabity płótnem. Nazajutrz wszystko wyglądało pomyślnie. Zajrzeliśmy do ula, pszczoły rozeszły się po ramkach, siedziały także na dzikich plastrach, gdzie była resztka czerwiu. Matkę w końcu udało się odnaleźć, była nieoznakowana. Uliczki zostały profilaktycznie polane BeeVitalem HiveClean, wieczorem podaliśmy syrop cukrowy. Nieliczne pszczoły oblatywały jeszcze starą jabłonkę, ale w ciągu 4 kolejnych dni wszystko się ustabilizowało. Pszczoły były bardzo agresywne, wchodziły nam do butów i pod kapelusze.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Piotr Nowotnik


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"