fbpx

NEWS:

Łączenie rodzin pszczelich

Łączenie rodzin pszczelich wpływa pozytywnie na ich produkcyjność, ponieważ lepiej mieć w pasiece 30 silnych rodzin niż 50, z czego stanowi np. 30 słabych. Pracy jest dużo więcej, bo przecież przeglądy musimy wykonywać we wszystkich rodzinach, a w tej liczniejszej pasiece pierwszy miód towarowy odbieramy tylko od 20 rodzin. Pracy mamy zatem prawie dwa razy więcej, a efekty ekonomiczne są znacznie niższe.

Pasieka nr 84 (leczenie_fot_01_P8263565.jpg)
Fot. 1. Połączone dwie rodziny z widoczną gazetą je oddzielającą.
fot.© Maciej Winiarski

Abym dobrze był zrozumiany, to najpierw należy powiedzieć kilka słów o przyczynach osłabienia rodzin w pasiece. Przede wszystkim przybyło kilka czynników osłabiających rodziny pszczele w czasie sezonu pszczelarskiego. Pierwsza z nich i chyba najważniejsza to powstanie oporności behawioralnej u Varroa destructor, których przystosowanie do żerowania na czerwiu pszczelim polega na tym, że część młodych samic natychmiast po wyjściu z komórki pszczelej poszukuje dojrzałej larwy do zasiedlenia.

Oczywiście nie wszystkie larwy samic V. destructor dojrzewają w komórce pszczelej i te giną bezpotomnie w ulu. Natomiast te z nich, które są dojrzałe do rozrodu zredukowały okres foretyczny[1] do zera.

W związku z tym zachodzi pozorna oporność warrozy przeciw powszechnie stosowanym lekom, np. przeciw spalanemu Apiwarolowi AS. Dlatego wszelkimi możliwymi sposobami (nieszkodliwymi dla ludzi) staramy się ograniczać inwazję V. destructor przez cały sezon pszczelarski, a apogeum tej działalności prowadzimy jesienią, kiedy w rodzinach pszczelich nie powinno być już czerwiu.

Otrzymanie bezczerwiowej rodziny jesienią nie jest łatwe, dlatego na ten temat napiszę odrębny artykuł.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Nauka wyróżnia cztery fazy rozwoju tej choroby w rodzinie pszczelej:

  1. Faza bezobjawowa – rodzina jest zarażona, ale wzrokowo nie wyróżnia się w porównaniu do pozostałych rodzin w pasiece;
  2. Faza wyrównywania siły rodziny – ma miejsce jesienią i zimą. W tym okresie powinno być w rodzinie bardzo mało czerwiu, ale matka chcąc wyrównać ubytki pszczół intensywnie czerwi;
  3. Faza fałszywego ozdrowienia – ma miejsce wiosną, kiedy matka zaczerwia prawie każdą wolną komórkę, przez co szybko przybywa pszczół (fazę tę pszczelarze mylą z samouzdrowieniem rodziny);
  4. Załamanie się „gorączki” czerwienia i osypanie się rodziny pszczelej.

Ciekawostką jest fakt, że N. ceranae potrafi domknąć swój rozwój w obniżonej temperaturze gniazda, czyli w 25°C, podczas gdy N. apis w tej temperaturze ginie. Oczywiście optymalną temperaturą dla rozwoju obu gatunków nosemoz jest temperatura 34-35°C.

Warto też wiedzieć, że N. ceranae wypiera z naszych pasiek N. apis i w tej chwili zaobserwowano znacznie więcej przypadków choroby rodzin pszczelich na N. ceranae (nosemoze typu C) niż na rodzimą nosemozę[2].

Jakie z tej sytuacji wypływają wnioski?

  1. Należy corocznie wymieniać ramki gniazdowe co najmniej w 80%, a najlepiej wszystkie.
  2. Ule, w których padły pszczoły, należy szczelnie zamknąć i zdezynfekować najszybciej jak tylko można.
  3. Zadbać o czystość pasieczyska, a zwłaszcza poidła. Zarażone młode pszczoły muszą oczyścić jelito ze smółki i część kału z zarodnikami grzyba trafia do poidła i w ten sposób zaraża pszczoły pobierające wodę.
  4. Wszelkimi sposobami należy przeciwdziałać rabunkom.

Powstaje już ostatnie pytanie: czy poza powyżej zapisanymi zaleceniami, pszczelarz jest całkiem bezradny w obliczu ataku N. ceranae? Otóż nie – nie jesteśmy bezradni. Błyskawiczny cykl rozwojowy tej nosemy (trzy dni) i fakt, że większość pszczół umiera w ulu, powoduje ograniczenie rozprzestrzeniania się tej choroby.

Inaczej mówiąc, nadzwyczajna patogenność N. ceranae jest sojusznikiem pszczelarza, bo przy zachowaniu powyższych zasad, pszczoły niekoniecznie muszą się wzajemnie zarażać. Zresztą, mamy dziesiątki przykładów, że obok kilkudziesięciu rodzin zdrowych, znajduje się kilka rodzin porażonych tą chorobą.

Oznacza to jedno: nosemoza nie jest taka straszna i można ją przezwyciężyć.

Inne czynniki wpływające na osłabienie rodzin pszczelich

  1. Starsza niż dwuletnia matka, której potencjał rozrodczy jest na wyczerpaniu. W ostatnich 2-3 dekadach pszczelarstwo bardzo zintensyfikowało swą produkcję, co oznacza, że matki pszczele muszą w sezonie znosić co najmniej dwa razy więcej jaj niż to bywało jeszcze w latach 70. minionego wieku. Stąd bierze się krótsze użytkowanie matek.
  2. Nieprzestrzeganie przez pszczelarza zasad ostrożnej pracy w pasiece, co może prowadzić do rabunków i silnego osłabienia rabowanych rodzin. Przy tej okazji znalazłem jeszcze jeden sposób ograniczania tego paskudnego zwyczaju pszczół. Zakładam, że w dużej pasiece, takiej jak moja (70 rodzin) rodzina silnie rabowana jest do uratowania, ale wymaga to dużo pracy, zaś rabujące pszczoły znajdą sobie kolejną ofiarę. Ponadto pierwszą atakowaną rodziną jest zazwyczaj taka, która nie ma matki, tak więc bez żalu można ją poświęcić. W tej sytuacji nie ratuję mocno zaatakowanej rodziny, tylko wywożę ją ok. 100 m poza pasiekę i pozwalam ją tam rabować. Codziennie rano wymieniam dwie ramki z pokarmem i cała uwaga rabujących pszczół koncentruje się na tej rodzinie, a ja mam w pasiece spokój z rabusiami;
  3. Choroby pszczół, szczególnie zaniedbania w leczeniu warrozy, doprowadzają do tego, że niektóre rodziny tak słabną, iż nie mają szans na przezimowanie;
  4. Zatrucia i podtrucia pszczół. Sprawa zatruć jest oczywista – w takim przypadku dochodzimy do rekompensaty strat materialnych wszystkimi dostępnymi środkami prawnymi, które w literaturze pszczelarskiej są dobrze opisane. Ale istnieje kwestia podtruć, które prowadzą do osłabienia rodzin pszczelich i jesienią należy coś zrobić ze słabiutkimi rodzinami – najlepiej połączyć;
  5. Letni głód w pasiece, który najczęściej występuje na obszarach wiejskich z przewagą upraw polowych, kiedy po przekwitnięciu lip i odebraniu tego miodu przez pszczelarzy, w terenie nie ma większych źródeł pokarmu dla pszczół. W tej sytuacji królowe ograniczają czerwienie i jesienią mamy słabe rodziny;
  6. Nieodpowiednie warunki zimowli wynikające z zawilgocenia uli, braku wentylacji zimą, zazimowania rodzin, nieodpowiedniej strukturze wiekowej, obecności niektórych chorób, a zwłaszcza N. apis i N. ceranae. Choroby te prowadzą do upadku rodzin lub do ich poważnego osłabienia.Ponieważ pszczelarz nie jest w stanie stwierdzić, dlaczego dana rodzina osłabła – szczególnie po zimie, to powinien dobierać do łączenia rodziny o mniej więcej takiej samej sile. Poza tym, łącząc rodzinę słabą z silną, nie wiemy czy ta słaba rodzina nie jest chora, np. na N. ceranae i czy takim działaniem nie przyczynimy się do zniszczenia również tej silnej rodziny. Przy nierównej sile rodzin może także dojść do ścinania się pszczół, a tego musimy unikać, ponieważ cały spodziewany wynik takiej operacji okaże się fiaskiem.

Łączenie jesienne pszczół

Celem jesiennego łączenia rodzin pszczelich jest wyeliminowanie z pasieki słabych rodzin, ponieważ tylko silne rodziny dają gwarancję pomyślnej zimowli. Łączenie można wykonywać przez cały wrzesień, aż do pierwszej dekady października.

Jeżeli jesień jest ciepła, to nawet dłużej. Najpierw zaznaczamy ule z rodzinami do połączenia. Później sprawdzamy, jakie są w nich matki. Jeżeli znajduje się w nich cenna królowa, na której nam zależy, to należy ją złapać i dać do klateczki.

Pasieka nr 84 (leczenie_fot_02_P9043578.jpg)
Fot. 2. Fragment wnętrza korpusu nadstawkowego osiem dni po połączeniu rodzin.
fot.© Maciej Winiarski

Dalej sprawa jest już prosta. Z ula, do którego przyłączamy drugą rodzinę, zabieramy matkę i kratę odgrodową, a w miejsce kraty kładziemy gazetę (musi być drukowana na zwykłym papierze), następnie ostrożnie przenosimy do nadstawki gniazdo z ula przyłączanego (królowa musi być zabrana wcześniej).

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Wiosenne łączenie pszczół

W przypadku wiosennego łączenia rodzin dążymy do tego, aby wszystkie rodziny były produkcyjne, tzn. takie, które przyniosą miód nie tylko dla siebie, lecz nadwyżkę – możliwie dużą również dla pszczelarza. W dużej pasiece otrzymanie samych produkcyjnych rodzin nie jest łatwą sprawą, o czym wiedzą wszyscy pszczelarze.

Ponieważ rodziny są tak słabe, że zajmują 4, a co najwyżej 5 uliczek (często są jeszcze słabsze), to tutaj nie możemy operować całymi korpusami. W czasie pierwszego przeglądu znaczymy najsłabsze rodziny w pasiece. Tym razem nie tracę czasu na zastanawianie się, czy dana królowa jest bardzo dobra czy nie.

Założenie jest takie, że skoro rodzina osłabła bardziej niż inne, tzn., że matka wcale nie jest taka cenna. Ponieważ dysponuję 11-ramowymi ulami wielkopolskimi, to muszę przygotować rodziny do połączenia tak, aby miały tylko po 5 ramek.

Następnie wyrównuję zapachy obu rodzin i po 5 ramkach gniazdowych jako „przegrodę” daję ramkę obustronnie obłożoną cukrem. Następnie ostrożnie przenoszę 5 ramek z rodziny przyłączanej, cały czas pamiętając, aby delikatnie kropić pszczoły wodą z miętą.

Czynność tą należy wykonywać naprawdę bardzo ostrożnie, tak aby nie stracić matki z rodziny przyłączanej, ponieważ przez jakiś czas dwie rodzinki współistnieją, co widać na wylotku, gdy po jego obu stronach pracują pszczoły.

W miarę rozrastania się rodziny, pszczoły same robią „porządek” z matkami i lepsza królowa (wg nich) zostaje przy życiu. Zazwyczaj tak połączone rodziny są silne do końca sezonu pszczelarskiego, i produkują sporo miodu – powyżej średniej wydajności w pasiece.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Pasieka nr 84 (leczenie_fot_03_P9043580.jpg)
Fot. 3. Wygląd połączonej rodziny bezpośrednio po zdjęciu korpusu nadstawkowego.
fot.© Maciej Winiarski

Pod koniec okresu pożytkowego mimo wszystko w pasiece trafiają nam się słabsze rodziny, które powstają w wyniku długiego okresu bezmatecznego lub z powodu ucieczki jednego lub dwóch rojów. Młoda matka została, ale jest mało pszczół i taka rodzina nie rokuje rozwoju i prawidłowej zimowli.

Stąd też jest to jedna z pierwszych kandydatek do późnoletniego łączenia ze słabą rodziną. Pszczoły z rodzin bezmatecznych zazwyczaj wysypuję poza pasieką i rozlatują się po innych ulach. Dlaczego tak czynię? Po pierwsze dlatego, że w tej rodzinie znajdują się same stare pszczoły i nawet przy natychmiastowym poddaniu zapłodnionej matki, rodzina ta będzie nadal słabła i po trzech tygodniach zostanie w ulu garść pszczół i matka.

Po drugie dlatego, że okres bezmateczny musiał być tak długi, iż musiały w tej rodzinie powstać trutówki anatomiczne (na wskutek spożywania mleczka pszczelego przez pszczołę rozwijają się w niej jajniki, ale jeszcze nie składa jaj) i taka rodzina z wielkim trudem przyjmuje matkę.

Oczywiście, można się uprzeć i próbować. Wówczas najlepiej będzie, jeżeli „upijemy” pszczoły, tzn. na dwa litry syropu dodamy 75 ml spirytusu – wtedy pszczoły bez problemu przyjmą matkę. Powstaje pytanie, czy warto na ten proces tracić czas?

To już każdy pszczelarz sam musi rozstrzygnąć.

Dr inż. Maciej Winiarski

Przypisy:

  • [1] Okres foretyczny u warrozy polegał na tym, że po wyjściu młodych samic z komórek pszczelich, aby mogły dojrzeć do rozrodu, musiały przez okres 7 dni żerować na pszczołach.
  • [2] Opracowano na podstawie: Anna Gajda, Nosema ceranae w rodzinach pszczoły miodnej, http://www.vetpol.org.pl/www_old/ZW2010/ZW%202010-02%20%2002.pdf

 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"