fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 22

Całoroczna gospodarka pasieczna, cz. 2.

Consuetudinis vis magna est („Wielka jest siła przyzwyczajenia”) – tym razem te łacińskie słowa rozpoczną nasze późnoletnie, a może już odrobinę jesienne spotkanie na łamach „Pasieki”. Przyzwyczajenia, które w pasiece potrafimy zmienić w nawyki, w codziennych pracach przy pszczołach, bardzo usprawniają obsługę rodzin.

Pozwalają na chwilę niejako zwolnić mózg z podejmowania decyzji i przełączyć się na tryb automatyczny. Jeżeli podkurzacz zawsze odkładacie w tym samym miejscu, nie musicie zastanawiać się, gdzie akurat stoi. Wasza ręka sama sięga w odpowiednie miejsce, w momencie, gdy dym jest potrzebny.

Podobnie z dłutem, które zawsze jest w tej samej kieszeni i staje się przedłużeniem naszych palców, gdy podnosimy powałkę lub wyjmujemy ramki.

wmp1_zdrowe%2c_dobrze_odzywione_robotnice_niedlugo_utworza_klad_zimowy Zdrowe, dobrze odżywione robotnice niedługo utworzą kłąd zimowy. Fot. Monika Leleń

Wyrobienie w sobie nawyków bardzo usprawnia pracę, a dodatkowe ograniczenie liczby przedmiotów używanych do obsługi rodzin pszczelich do tych rzeczywiście niezbędnych, wprowadza porządek. Nazwijmy to pasiecznym minimalizmem. Co nam daje?

Przede wszystkim pozwala skoncentrować się na tym, co rzeczywiście ważne, czyli na pszczołach. Nie jesteśmy rozpraszani przez niepotrzebne gadżety, czynności, chaotyczne miotanie się między ulami podczas przeglądów, wieczne szukanie i zastanawianie się, co teraz robić.

Obcowanie z pszczołami pozwala nam się wówczas zrelaksować, a praca daje coraz więcej satysfakcji. Czy nie tego szukacie w swoich pasiekach? Często słyszy się, że jedną z motywacji do założenia pasieki jest potrzeba znalezienia zajęcia, które będzie odskocznią od stresującej pracy zawodowej, monotonni dnia codziennego, świata, który pędzi czasem zbyt szybko.

Jeżeli się Wam to uda, to beczki pełne miodu będą wówczas tylko dodatkiem do czegoś znacznie ważniejszego, a pasieczny minimalizm spowoduje, że będą napełniać się znacznie prędzej. Czy przyzwyczajenia zawsze są jednak dobre? Jeżeli wprowadzane są na poziomie wykonywanych czynności i co jakiś czas rewidowane pod względem przydatności, z czasem modyfikowane i ulepszane w celu optymalizowania pracy, to tak. Niebezpieczne mogą być, jeżeli wkradają się na wyższy poziom.

Owa „wielka siła przyzwyczajenia” przywołana w pierwszym zdaniu staje się często zgubna dla pszczelarzy. Każdy sezon pszczelarski jest inny, pożytki występują z różnym nasileniem, pogoda płata figle (a ostatnio to już nawet klimat nie trzyma standardu), pojawiają się nowe rośliny miododajne, pszczołom zagrażają nowe niebezpieczeństwa.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

wmp1_ostatnia_kontrola_ilosci_pokarmu_zimowego
Ostatnia kontrola ilości pokarmu zimowego. Fot. Monika Leleń

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

wmp1_osiatkowa_dennica_umozliwia_wykonanie_odyiania_bez_uzycia_dodatkowych_urzadzen
Dennica osiatkowa umożliwia wykonanie odymiania bez użycia dodatkowych urządzeń. Fot. Monika Leleń

Wszystkie błędy ujawniają się teraz: we wrześniu i październiku. Zaniedbania, których dopuściliśmy się w lipcu i sierpniu, w okresie wychowywania zimowego pokolenia teraz doprowadzą do znacznego osłabienia lub śmierci rodzin pszczelich.

Letnie pokolenie zgodnie z biologicznym rytmem wymiera, a zimowe, które powinno go zastąpić i przetrwać do wiosny stało się pożywieniem dla Varroa destructor. Dodatkowo pszczoły zostały zaatakowane przez wirusy, stało się celem ataku wirusów, którym wrota do zakażenia otworzyła inwazja pasożytów.

Utrzymanie populacji roztoczy na poziomie niezagrażającym życiu rodziny pszczelej to wyzwanie z poprzedniego naszego spotkania. Teraz naszym celem jest dobicie przeciwnika w taki sposób, aby w kłębie zimowym nie niepokoił pszczół, a na wiosnę nie mógł rozmnożyć się do poziomu stwarzającego zagrożenie w letnich miesiącach przyszłego roku.

Co działa na naszą korzyść w tym starciu? Stosunkowo łatwe uzyskanie w rodzinie pszczelej stanu bezczerwiowego. Matki pszczele (szczególnie te, które są selekcjonowane w naszych warunkach środowiskowych) w naturalny sposób w tym okresie roku ograniczają składanie jaj, a rodziny pszczele w pewnym momencie zaprzestają wychowywania kolejnych pokoleń.

Musimy tylko im na to pozwolić, ewentualnie odrobinę pomóc. Wszelkie metody doprowadzające do ograniczenia jesiennego czerwienia są dozwolone. Wychładzanie gniazd, całkowite zalewanie plastrów podczas karmienia zimowego, stosowanie różnego rodzaju izolatorów, czy wręcz wycinanie ostatniego czerwiu z rodzin pszczelich, przyczynią się do uzyskania pożądanego przez nas stanu bez czerwiu.

W konsekwencji pozwoli zastosować skuteczne zwalczanie pasożytów. Poza kwasem mrówkowym wszystkie inne środki stosowane do zwalczania roztoczy Varroa destructor nie działają na osobniki ukryte pod zasklepami komórek z czerwiem. A co działa na naszą niekorzyść? Zjawisko określane mianem reinwazji. Wiele wskazuje na to, że rodziny pszczele, w których zabiegi zwalczające pasożyty zostały przeprowadzone skutecznie, po pewnym czasie stają się powtórnie celem ataku.

Najczęściej ma to miejsce właśnie we wrześniu i październiku, gdy słabe (często z powodu dużego porażenia) rodziny są rabowane przez te silne i zdrowe. Podczas rabunków Varroa zmieniają żywiciela na nowego. Musimy zatem przeprowadzić jeden zabieg zwalczający roztocza w okresie, gdy loty pszczół są sporadyczne lub w ogóle nie występują.

Dzieje się to najczęściej w listopadzie. Zabieg ten jest uzupełnieniem właściwego zwalczania warrozy, a dla wielkości populacji w przyszłym roku jest kluczowy.

wmp1_RGZ9A0
Rodzina, która nie pobiera pokarmu, wymaga dodatkowej kontroli. Najczęściej to objaw silnego porażenia warrozą i znacznego osłabienia rodziny.
Fot. Monika Leleń

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Wczesne przygotowanie rodzin do zimowli nie zwalnia nas z obowiązku monitorowania pasieki w okresie jesiennym. Nie ma konieczności wykonywania pełnych przeglądów. Dobrze jest jednak wyrywkowo kontrolować rodziny, sprawdzając, czy matki nie wznowiły czerwienia i czy stan zapasów nie został przez to zbytnio uszczuplony.

Kiedyś mówiło się, że nie jest dobrze przekarmiać rodzin pszczelich. Słuchając wypowiedzi niektórych naszych „specjalistów” (zwłaszcza wirtualnych), można odnieść wrażenie, że zbyt do serca wzięli sobie dobre rady zawarte w starych podręcznikach. Rodzina zakarmiona od beleczki do beleczki dużo lepiej zniesie zimę niż ta głodna, która od stycznia będzie ratowana od śmierci głodowej różnymi wymyślnymi sposobami. Wybór należy do Was.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Przemysław Szeliga


 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"