fbpx

NEWS:

Aksamitny krem miodowy

Lista problemów, z którymi borykają się pszczelarze, jest długa i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało ich ubywać. Jednym z największych obecnych zagrożeń, obok chorób, jest niska rentowność pszczelarstwa, wynikająca z niewielkiego zapotrzebowania na produkty pszczele.

Dzieje się tak mimo szeroko lansowanej mody na zdrowe odżywianie się i poszukiwanie produktów naturalnych.


Świder mocowany do wiertarki - najprostsze  i najtańsze „urządzenie” do kremowaniamiodu

Miód bowiem nigdy nie był składnikiem używanym powszechnie w polskiej kuchni, raczej traktowano go jako lekarstwo i to tylko w nielicznych domach. Droga prowadząca do zmienienia tej sytuacji może być bardzo długa i kosztowna.

Za przykład niech posłuży kampania „Życie miodem słodzone”. Cykl wszechstronnych działań informacyjnych i promocyjnych, kosztujących parę milionów złotych, bynajmniej nie spowodował masowego szturmu naszych rodaków na stoiska z miodem i nasze pasieki.

Owszem, przyjemnie jest obejrzeć spot reklamowy czy plakat. By jednak zmienić zachowania milionów Polaków, potrzebna jest akcja trwająca wiele lat, która w obecnych warunkach byłaby bardzo kosztowna. Nie stać na to pszczelarzy, nie stać właścicieli firm dystrybuujących i importujących miód.

Mimo to musimy starać się o nowych konsumentów. Wiedzmy jednak, że bez pszczół i ich produktów nasi bliźni radzą sobie doskonale i nasza w tym głowa, by wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom z takim produktem, który wyda się im na co dzień potrzebny i niezastąpiony.


fot. © Roman Dudzik

Przyjrzyjmy się, co robi każdy człowiek w ciągu dnia, nie ważne, czy będzie to dzień roboczy, czy wolny. Każdy musi jeść, a my powinniśmy o to się postarać, by ze wszystkich mniej i bardziej tradycyjnych potraw wybrał miód.

Miód na pierwsze i drugie śniadanie, na podwieczorek i kolację. Dlaczego miód? Bo jest to pokarm smaczny, łatwy w stosowaniu, zdrowy, wysokowartościowy. Właśnie w tej kolejności, nie łudźmy się bowiem, że przeciętny zjadacz chleba zwróci uwagę na boski pokarm wytwarzany przez nasze pszczółki tylko dlatego, że jest on zdrowy czy łatwo przyswajalny.

W obecnych czasach jedzenie jest już nie tylko czynnością mającą odpędzić głód, ale i sprawić jak najwięcej przyjemności. Może być to również jedzenie miodu pod warunkiem, że podamy go w postaci zaspokajającej te oczekiwania.

Miód będzie takim pokarmem, gdy będzie miał postać najczęściej stosowanych dodatków do pieczywa, tych kojarzonych ze śniadaniem w domowym zaciszu, w relaksującej przerwie w pracy, w wieczornej idylli z najbliższą rodziną.

Producenci innych środków spożywczych już dawno zauważyli, jaka forma i konsystencja jedzenia jest najlepiej widziana (i kupowana) przez konsumentów. „Samosmarujące” się masło, smakowite kremy czekoladowe, pasty najróżniejszych rodzajów, puszyste serki homogenizowane i topione – te produkty sprzedają się najlepiej, gdyż są nie tylko smaczne, ale i wygodne w stosowaniu.

Kto jest teraz zainteresowany masłem, które na kilka godzin przed użyciem trzeba wyjmować z lodówki, by uzyskało dobrą smarowność? Kto chciałby kłaść na chleb lejący lub kruszący się ser, gdy w każdym sklepie może dostać puszysty, aksamitny i do tego smaczny?

To samo tyczy się miodu. Miód – pokarm bogów, kwintesencja zdrowia, symbol kulinarnej doskonałości, w większych ilościach jest spożywany tylko przez zadeklarowanych swoich zwolenników.

Czasem ktoś przypadkowy skusi się na zakup słoika miodu, najczęściej powodowany drapaniem w gardle lub przeziębieniem, by po spożyciu paru łyżeczek odstawić go na półkę na czas dłuższy lub nawet na zawsze. Bo faktycznie lejąca się patoka lub twardy, nie dający się rozsmarować krupiec nie każdego do siebie przekona, a niektórych wręcz zniechęci.

Dlatego doskonałą propozycją jest wprowadzenie do naszej oferty miodów kremowanych, dających się łatwo smarować, nie spływających z kromki pieczywa nawet po jej odwróceniu, a jednocześnie o niepowtarzalnych walorach smakowych.

Większość czytelników „Pasieki” wie już, co to jest miód kremowany, jak się go przyrządza i jak on smakuje. Zagadnienie kremowania miodu było opisywane na łamach naszego czasopisma, a urządzenia do kremowania można obejrzeć na kiermaszach, wystawach i świętach pszczelarskich, znajdują się one bowiem w ofercie kilku firm handlujących sprzętem pasiecznym.

Przypomnijmy tylko, że do uzyskania miodu o konsystencji kremowej wykorzystuje się proces naturalnej krystalizacji miodu. Krystalizacja jest procesem wydzielania kryształów rozpuszczonej substancji z jej roztworu przesyconego.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Kremowany, a może kremowy?

Warto się też zastanowić nad nazwą dla takiego miodu o konsystencji maślanej. Słowo „kremowany” nie zawsze dobrze się kojarzy (jak to zauważył jeden z dyskutantów forum internetowego, w wielu kulturach oznacza „spalone”) i można by je zastąpić innym, bardziej dla ucha przyjemnym.

Mógłby to być krem miodowy, miód aksamitny lub atłasowy, lub nawet miodek maślany. Język polski jest bardzo bogaty i daje ogromne możliwości eksperymentowania z nowymi nazwami lub nawet tworzenia nowych słów.

Zapraszamy więc czytelników „Pasieki” do nadsyłania propozycji nowych nazw dla takiego miodu, który bezapelacyjnie powinien wejść do kanonu produktów polskich pasiek.

Sławomir Trzybiński
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"