fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Czy tylko apiterapia?

Czytam z uwagą artykuły pana Jacka Szmigielskiego od samego początku. Informacje w nich podane są bardzo celne i godne polecenia. Chętnie przy tym włączę się do zaproponowanej przez autora dyskusji na temat wpływu jadu pszczelego na ludzki organizm, a zwłaszcza na układ odpornościowy.

Co prawda nie jestem lekarzem ani też specjalistą od apitoksynoterapii, ale pszczołami zajmuję się już od 40 lat i jestem ich zadeklarowanym pasjonatem. Interesuje mnie nie tylko produkcja miodu, ale wszystko, co z pszczołami związane. Od kilkunastu lat dostarczam pszczoły do leczenia jadem dla pani doktor, która leczy użądleniami, homeopatią i ziołami, a reprezentuje naukę szkoły odeskiej.

Do tego zarówno ja, jak i moja rodzina korzystaliśmy z jej usług. Dużo rozmawiamy i jestem przekonany, że użądlenia mogą mieć działanie antygrypowe.

Grypa z reguły atakuje zimą i trudno określić wpływ użądleń, gdyż mało kto jest zimą żądlony. Natomiast ja moją panią doktor zaopatruję w pszczoły również zimą. Widziałem u niej młodych, wysportowanych mężczyzn, którzy w miesiącu wrześniu brali kilka razy po 10 użądleń w okolicę kręgosłupa i twierdzili, że odporność na wszelkie choroby mają zapewnioną na całą zimę.

Sam to obserwowałem. Cała ta niekonwencjonalna, można nawet powiedzieć, że prymitywna medycyna ma ogromną zaletę i jest w naszym zimnym klimacie bardzo przydatna. Jest jakoby przeciwieństwem zaleceń żywieniowych i diet z krajów południowych, które u nas się nie sprawdzają.

Przed grypą zabezpieczać trzeba się już od września, a nie dopiero wtedy, gdy choroba ogarnie domowników. By dobrze działał jad pszczeli, terapia musi iść w parze z właściwymi nawykami żywieniowymi i unikaniem stresu. Złe, niezgodne z naturą żywienie jest szkodliwe, podobnie jak stres. A zauważmy, że od natury odeszliśmy już bardzo daleko, im zaś dalej, tym większą cenę za to będziemy płacić.

Dlatego najodpowiedniejsza dieta w naszym chłodnym klimacie to powrót do naszych tradycyjnych obiadów, bez cytrusów i gazowanych zimnych napojów. Był i u mnie taki czas, że pracując w pasiece chłodziłem się napojami z lodówki. Na tego negatywne efekty nie trzeba było długo czekać. Na taką pracę najbardziej odpowiednim napojem jest kawa zbożowa lub herbata, oczywiście słodzona miodem.

Ktoś powie: no to kiedy się wychłodzić jak nie latem? Odpowiedź jest jedna – wcale, jeśli nie chcemy zniszczyć swojego układu odpornościowego. Nie każdy się jednak z tym zgodzi, nie każdy jest bowiem zdolny do takich „wyrzeczeń”. Ważny jest zdrowy tryb życia i oczywiście właściwe dotlenienie organizmu, inaczej mówiąc ruch na powietrzu, czyli to, czego akurat pszczelarzom nie brakuje.

I na zakończenie rzecz najważniejsza, żadna zresztą nowość. Wiadomo wszem i wobec, że „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Ale tę zasadę należy odwrócić i zrozumieć, że taka jest kondycja zdrowia człowieka, jakie jest jego myślenie. Dobra kondycja psychiczna to najlepszy sposób na wzmocnienie układu odpornościowego. Jeśli do tego dojdzie jeszcze apiterapia, to osiągniemy pełen sukces, którego zarówno państwu, jak i sobie życzę.

Stanisław Kaczmarek


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"