fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Mała komórka

„Pszczoły budują plastry dwóch rodzajów – pszczele i trutowe. Na podstawie pomiarów plastrów naturalnych z różnych rejonów Polski, przeprowadzonych przez W. Bojarczuka ustalono, że przeciętna średnica komórek plastrów pszczelich waha się w granicach od 5,20 do 5,70 mm. Przeciętna zaś dla Polski wyniosła 5,38 mm. Odpowiednie liczby w odniesieniu do plastrów trutowych: 6,60-7,08, a przeciętna 6,88 mm. Dało się przy tym zauważyć, że przeciętne rozmiary komórek zwiększały się nieco przy posuwaniu się z południowego zachodu na północny wschód kraju. Liczby te odnoszą się do średnicy koła wpisanego w sześciokąt.”

małe komórki

Powyższy akapit zawiera cytat z podręcznika „Hodowla pszczół”, wydanego w roku 1974. Było to już czwarte wydanie tego dzieła. Rozdział, z którego pochodzi cytat nosi tytuł „Życie gromady pszczelej” i został opracowany przez prof. dra Antoniego Demianowicza.

Teraz jeszcze inny przykład z podstawowej literatury pszczelarskiej, „Pokonaj warrozę” autorstwa prof. dra Pawła Chorbińskiego (wyd. „Pasieka”, 2008). W rozdziale „Geneza” czytamy: „Nie wiadomo dokładnie, kiedy doszło do przeniesienia się roztocza V. destrucor z pszczoły wschodniej na pszczołę miodną.

Pszczoła wschodnia żyje na terenie Azji i Indonezji. Jest jednak gatunkiem kłopotliwym w hodowli, dlatego na tereny jej występowania przywieziono pszczołę miodną. Pasożyt znalazł sobie nowego żywiciela i przystosował się do niego. Bardzo szybko inwazja Varroa objęła duże obszary Azji i dotarła do Europy. W 1980 roku pojawiła się w naszym kraju i w ciągu czterech lat objęła cały jego obszar. Obecnie występuje ona powszechnie na całym świecie”.

Dodajmy do tego informację z obowiązującego aktu prawnego dotyczącego węzy, Normy Branżowej BN-62/9161-01: „Szerokość komórek (określana odległością ścian) powinna wynosić w węzie pszczelej 5,3-5,6 mm”.

Na temat historii wynalezienia węzy zacytujmy „Encyklopedię pszczelarską” z 1989 roku: „Pierwszą matrycę do produkcji węzy wykonał w 1857 roku niemiecki stolarz Mehring, wynalazca węzy. Od tego czasu wytwarzanie węzy było wielokrotnie udoskonalane – obecnie służą do tego celu różnego rodzaju matryce, walce o napędzie ręcznym lub mechanicznym i specjalne agregaty”.

Co jest najważniejsze?

Tyle literatura przedmiotu. Wiadomo, że wynalazek węzy, obok skonstruowania ula, miodarki i kraty odgrodowej, był jednym z najważniejszych „kamieni milowych” w rozwoju współczesnego pszczelarstwa. Bez węzy nikt obecnie nie wyobraża sobie gospodarowania, a utrzymywanie pszczół na plastrach budowanych naturalnie to działalność stricte hobbystyczna lub mająca ożywić dawno zaginiony folklor. Przykładem takich poczynań jest dzianie barci w naturalnych kompleksach leśnych, realizowane dzięki zaangażowaniu dużych środków unijnych.

Każdy pszczelarz dąży do zapewnienia swoim pszczołom lepszych warunków bytowych. Przekłada się to na poprawę kondycji rodzin pszczelich, za czym idzie zwiększenie produkcji. Oczywiście najważniejsze czynniki decydujące o efektywności gospodarowania to pogoda, obfitość bazy pożytkowej, jakość pogłowia pszczół i ich zdrowotność. Techniczne wyposażenie pasieki, a więc rodzaj uli, ich konstrukcja, sprzęt i materiały używane do obsługi pszczół czynią pracę łatwiejszą i wydajniejszą. Wszystkie czynności wykonywane w pasiece muszą mieć uzasadnienie ekonomiczne i nie mogą wpływać negatywnie na rozwój pszczelej rodziny.

Zagrożenia

W dobie zagrożeń pszczelarstwa staramy się wprowadzić do naszego gospodarowania elementy, które pozwolą te problemy rozwiązać. Obecnie głównym kłopotem w chowie pszczół są choroby. To one powodują ginięcie pszczół w skali globalnej. Najważniejszym zagrożeniem zdrowotności pszczół jest warroza. Na całym świecie pszczoły są porażone przez roztocze Varroa.

Pasożyty odżywiają się hemolimfą pszczół, co prowadzi do pogorszenia ich kondycji, skrócenia życia, a także spadku odporności na czynniki chorobotwórcze i szkodliwe substancje pochodzące ze skażonego środowiska (w tym także pestycydy). W hemolimfie pobieranej przez roztocza znajdują się białka drobnocząsteczkowe i właśnie one stanowią podstawę żywienia roztoczy. Należą do nich też substancje odpowiedzialne za odporność organizmu pszczoły.

W osłabionym tym sposobem osobniku zaczynają uaktywniać się wirusy, uśpione w genomie pszczoły przebywające tam w formie latentnej. Wirusy rozmnażają się i atakują organizm pszczoły, co prowadzi do jego destrukcji. Wirusy powodujące paraliż pszczół niszczą układ nerwowy, czego następstwem jest zamieranie robotnic wylatujących z ula.

W czasie, gdy w rodzinie młodych pszczół nie przybywa, a więc w okresie jesiennym i wczesnowiosennym, dochodzi do całkowitego „wypszczelenia” uli, a więc zjawiska załamania pszczelich kolonii, co na świecie określono jako CCD. Porażenie pszczół przez roztocza prowadzi też do zwiększenia inwazji wirusów, gdyż są one przenoszone przez pasożyty.

Osłabienie kondycji pszczół dorosłych odbija się na zdrowotności czerwiu. Gorzej żywione larwy stają się podatne na atak chorób grzybowych i bakteryjnych. Dlatego w rodzinach, w których zaniedbano zwalczanie warrozy w pełni sezonu pojawia się grzybica wapienna czerwiu, następnie kiślica, po czym, z reguły w drugiej połowie lipca, zgnilec złośliwy. Dlatego w ostatnich latach tak dużo w naszym kraju ognisk zgnilca.

Na zwalczanie tej choroby służby weterynaryjne kładą duży nacisk, podczas gdy jest ona następstwem nieprawidłowego zwalczania warrozy, na ogół w sezonie poprzedzającym masowe wystąpienie chorób czerwiu.

Winna warroza

małe komórki

Przyczyną większości pszczelarskich nieszczęść jest więc inwazja roztoczy Varroa. Nie znaczy to oczywiście, że pszczoły nie giną z innych powodów: zatruć pestycydami lub błędów w gospodarce pasiecznej. To ostatnie dotyczy często nieprawidłowego przygotowania rodzin do zimy.

Zdarza się, że pszczelarz zazimuje słabe rodziny na zbyt obszernych gniazdach. Efektem jest osypanie się pszczół z głodu, mimo że w plastrach nieobsiadanych przez zimującą rodzinę pozostało dużo pokarmu.

Zapas ten, nieogrzany przez pszczoły, krystalizuje. Wtedy pszczelarz wyciąga błędny wniosek, że przyczyną upadku rodziny był złej jakości pokarm zimowy. Takie i inne błędy należy wyeliminować wykorzystując wiedzę i doświadczenie. Z kolei warroza powinna być zwalczana prawidłowo i leczenie trzeba prowadzić z uwzględnieniem biologii pszczół i ich pasożyta.

Najczęściej popełnianym przez pszczelarzy błędem jest wykonywanie zabiegów leczniczych w niewłaściwym czasie, to znaczy wtedy, gdy w gniazdach znajduje się czerw. Środki farmakologiczne nie działają na pasożyty ukryte pod zasklepem. Pszczelarz wyciąga błędny wniosek, że leki są nieskuteczne i poszukuje innych metod i środków. W efekcie takiej ignorancji w wielu pasiekach są stosowane substancje chemiczne, które nigdy nie powinny się znaleźć w ulach z pszczołami.

Zmienić pszczołę?

Pszczoła miodna istnieje na Ziemi prawdopodobnie około 140 mln lat. Cały ten czas pszczoły są takie same i nie zmieniają się, gdyż cechy nabyte w procesie ewolucji pozwoliły im na przetrwanie w różnych warunkach klimatycznych. Wielkość pszczół, długość rozwoju osobniczego i długość życia, wynikający z fizjologii podział na kasty, zachowania się – to wszystko jest zapisane w genach i nie da się modyfikować czynnikami zewnętrznymi. Również podatność na niektóre choroby i pasożyty, a na inne odporność są cechami właściwymi dla tego gatunku.

Pamiętać o tym należy, gdy pragniemy przypisać pszczołom inne cechy, takie, które z naszego punktu widzenia przydałyby się im. Wspaniale byłoby mieć pszczoły radzące sobie z najnowszymi zagrożeniami, pszczoły, które chciałyby reagować na będące wynikiem rozwoju naszej cywilizacji problemy tak, jak my chcielibyśmy to widzieć.

Jednak by to osiągnąć należałoby zmienić genotyp pszczoły, co nie jest zadaniem łatwym, a na dzień dzisiejszy niemożliwym. Dlatego metody gospodarki pasiecznej, cele produkcyjne stawiane przed pszczołami, ochrona pszczół przed zagrażającymi im niebezpieczeństwami – te działania muszą iść w zgodzie z biologią rodziny pszczelej. A biologia ta jest zapisana w pszczelich genach.

Małe pszczoły – i po problemie

Obserwacja przyrody dostarcza nam fascynującej wiedzy. Patrząc na rozliczne gatunki zwierząt zachwycamy się ich zachowaniami i w naturalny sposób próbujemy porównywać je z właściwymi dla nas, ludzi. Małe zwierzęta: myszy, małe ptaki – poruszają się szybko, rzec by można, nerwowo. Zaś duże: słonie, wieloryby, morsy – są powolne, wręcz ospałe, a nawet leniwe.

Również rozwój osobniczy różni się u małych i dużych gatunków: ciąża u nornicy trwa krócej niż u żubra, krócej też żyją osobniki dorosłe małych zwierząt.
Czy u ludzi jest podobnie? Z reguły mniejszy człowiek jest bardziej ruchliwy, dynamiczny, a nawet pracowity. Osobnik wysoki, do tego dobrze zbudowany będzie powolny. Ale czy zawsze?

Otóż nie, u ludzi oprócz wrodzonych cech fizjologicznych i oczywiście zdrowia, liczy się charakter, który jest wynikiem szeroko rozumianego uczenia się (wychowanie, środowisko itd). A w świecie pszczół? Czy te małe są bardziej pracowite, dbające o czystość, odporne na zagrożenia? Chcemy, by tak było, do tego przekonują wcześniejsze rozważania. Ale czy to się uda?

Czy zmniejszając pszczołę będzie można zmienić jej fizjologię? I czy takie działania są potrzebne?

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Sławomir Trzybiński
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
tel. 501-432-752


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"