fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Wiosna w pasiece

Rozpoczęcie nowego sezonu

Po wielu miesiącach oczekiwania i niepewności związanych z zimowlą przychodzi w końcu moment rozpoczęcia nowego sezonu w pasiece: pszczoły wykonują pierwszy oblot wiosenny. Czeka na niego każdy pszczelarz ze zniecierpliwieniem i w rozterce. Dręczą go pytania: jak przezimowały pszczoły? W jakim stanie będzie pasieka po zimowli? Obawy są uzasadnione. Zdarzają się bowiem lata, kiedy najlepiej nawet przygotowane rodziny źle zimują, na wiosnę są w złej kondycji, często chore na nosemozę lub też znacznie osłabione. Niezależnie od przyczyn tego stanu, często trudnych do przewidzenia, ważna jest znajomość właściwego postępowania w pasiece podczas pierwszego oblotu wiosennego i po nim.

alt
Zdjęcie:Wiktor Zych

Niektórzy twierdzą, że sezon w pasiece rozpoczyna się od przygotowania do zimy. Mają dużo racji, ale jest to prawda tylko połowiczna. Rzeczywisty początek pracy pszczół na zewnątrz ula w danym roku to pierwszy wiosenny oblot. Czynność ta dostarcza właścicielowi pasieki wielu bardzo cennych informacji jeszcze przed zajrzeniem do uli, dlatego też najlepiej, by pszczelarz w tym czasie był w pasiece.

W ciągu kilkudziesięciu minut oblotu można bowiem bardzo łatwo określić stan nawet dużej pasieki. Obserwowanie wiosennego przebudzenia pszczół daje miłośnikom ich hodowli niezapomniane wrażenia. Oto po miesiącach mrozów i słoty przyroda budzi się nagle do życia – i także w pasiece, gdy tylko zaświeci słońce i temperatura podniesie się do 12–14 oC, zaczyna się ruch jak latem.

Pszczoły w czasie pierwszego oblotu są radosne i spokojne, nie zwracają w ogóle uwagi na pszczelarza. Pozwalają nawet prawie bezkarnie, bez dymu zajrzeć do gniazda. Pozbycie się nagromadzonego w jelicie prostym kału jest dla nich taką ulgą, że słychać wręcz, jak się cieszą. Wkrótce następuje wyzwolenie naturalnego instynktu do pracy: pszczoły biorą się do sprzątania ula, wynoszą martwe towarzyszki i okruszyny wosku, zaczynają przynosić wodę i pilnować wejścia do ula.

Pojawiają się nawet pierwsze nosicielki z obnóżami pyłkowymi. O tej porze kwitnie już zwykle leszczyna, osika i wawrzynek wilczełyko. Zaczyna się praca na plastrach. Karmicielki, intensywnie odżywiające się miodem i pierzgą, produkują mleczko pszczele. Karmią nim matkę, ta zaś zaczyna składanie jajeczek. Często już dzień po oblocie jajeczka wypełniają nawet dwie ramki .

Rozpoczęcie pracy w pasiece

Głównym zadaniem pszczelarza po pierwszym oblocie jest optymalne zagospodarowanie tego, co zostało w pasiece po zimie. Powinien więc rozpocząć pracę od oceny stanu pasieki. Jeżeli oblot jest typowy, to wytrawny i doświadczony pszczelarz może określić stan pszczół na podstawie obserwacji ich zachowania się w trakcie tej czynności. Niestety, dosyć często nie dochodzi do typowego oblotu. Gdy zimowla się przedłuża, a warunki atmosferyczne są niesprzyjające, mamy zazwyczaj do czynienia z tzw. oblotem częściowym. Oblot częściowy charakteryzuje się tym, że nie wszystkie rodziny się oblatują, a nawet nie wszystkie pszczoły z danej rodziny pozbywają się swojego balastu. Gdy tylko temperatura podniesie się powyżej zera (już nawet przy 3–4 oC), zaczynają się pojedyncze loty pszczół, które nie są w stanie dłużej utrzymać w sobie kału. Pozbywają się go możliwie szybko i wracają do ula. Zdrętwiałe od chłodu mięśnie nie pozwalają im sprawnie latać, więc często oddają kał na ściankach ula. Jest to niestety zachowanie patologiczne – może być spowodowane chorobą, która narusza równowagę rodziny pszczelej. Najczęściej jest to nosemoza, zwana inaczej biegunką  pszczół. Rodzina, która została właściwie przygotowana do zimy i dobrze przezimowała, a zatem jest zdrowa, po oblocie nie wymaga właściwie żadnej ingerencji. Można jedynie sprawdzić i poprawić ocieplenie ula (usunąć zawilgocone maty) oraz rozważyć sposób pobudzenia pszczół do rozwoju, o czym będzie mowa dalej. Trzeba natomiast zwrócić uwagę na patologie związane z przezimowaniem pszczół. Wymagają one zazwyczaj szybkiej interwencji pszczelarza i określonego sposobu postępowania. Problemy, które najczęściej można zastać w rodzinie pszczelej po oblocie, są następujące:

  •  rodzina się osypała (nie przezimowała),
  •  pszczoły głodują,
  •  w rodzinie brakuje matki,
  • rodzina jest bardzo słaba,
  •  czerwi trutówka,
  •  pszczoły chorują na nosemozę.

 Jako pierwsze wymieniono tu problemy, które wymagają najszybszej interwencji. Pierwszą więc czynnością pszczelarza na wiosnę powinno być poszukiwanie rodzin, które się osypały podczas zimy. Jak zidentyfikować rodziny, które nie żyją? Można tego dokonać jeszcze przed oblotem. Jeśli w danym dniu spodziewamy się oblotu (wskazuje na to np. prognoza pogody), to warto przybyć do pasieki trochę wcześniej i sprawdzić wylotki wszystkich rodzin pszczelich. Gdy otwory wylotowe są zasypane martwymi pszczołami, można podejrzewać osypanie się rodziny. Odnalezienie rodzin, które nie przezimowały, jest również możliwe przy wymianie dennic z osypem zimowym w stojakach. Wykonując tę ostatnią czynność, oszczędzamy energię pszczół i zapobiegamy ich zakażeniom.

Gnijące trupy pszczół są bowiem źródłem wtórnych zakażeń zdrowych robotnic. Martwe pszczoły na wylotach, pobrudzone wyloty i duży osyp porośnięty pleśnią, a także kompletna cisza w ulach przy przestawianiu korpusów lub po uprzątnięciu wylotów – wszystko to kieruje ku takiej jednostce nasze podejrzenie. Ażeby je sprawdzić, wystarczy zapukać w ściankę ula. Równy szum pszczół słyszany przez wylot świadczy o tym, że wszystko jest w porządku.

Jeśli zaś jest kompletna cisza, można bez obaw zdjąć powałkę i odsunąć boczny plaster w gnieździe. Zwykle okazuje się, że zamieszkująca ul rodzina jest bardzo słaba, czasami natomiast zastajemy plastry pełne martwych pszczół. Taki ul należy szczelnie zamknąć, odstawić na bok, a najlepiej zabrać z pasieczyska. W przeciwnym razie pszczoły z innych rodzin bezpośrednio po oblocie zaczną wynosić z takiego ula zapasy, a to może się wiązać z roznoszeniem chorób po całej pasiece. Rodziny pszczele nie osypują się bez powodu – najczęściej powodem ich śmierci jest choroba. Wystarczy jedna chora rodzina, aby nosemozą czy grzybicą zaraziły się wszystkie pozostałe, a przede wszystkim najsilniejsze jednostki, które są dla nas największą nadzieją na dobre zbiory. Inne niedomagania określa się już podczas oblotu. Pierwszy oblot rodzin „odstających” – w zależności od przyczyny ich złego stanu – charakteryzuje się następującymi cechami:

  • jest mało intensywny i trwa bardzo długo (objaw charakterystyczny zarówno przy braku matki, jak i przy nosemozie oraz głodowaniu pszczół),
  •  pszczoły wychodzą gromadnie na deskę wylotową, rozłażą się po ściance ula (brak matki),
  • pszczoły zbijają się na wylocie w kupki, wyraźnie drżą, a przy tym najczęściej ścianka ula jest pobrudzona kałem (nosemoza),
  •  na desce wylotowej leżą martwe pszczoły, loty praktycznie nie występują, a pojedyncze osobniki staczają się – spadają na ziemię (rodzina głoduje),
  •  brakuje w ogóle regularnych lotów, a ulem interesują się obce pszczoły, co widać wyraźnie po myszkowaniu owadów w okolicy wylotka (rodzina osypała się).

W drugiej kolejności pomagać trzeba rodzinom głodującym. W dobrze prowadzonych pasiekach rzadko się zdarza, aby pszczołom już po oblocie zabrakło pokarmu. Jeżeli w pasiece występuje kilka takich przypadków, to wystawia to złe świadectwo jej właścicielowi. Głód już po oblocie oznacza, że zapasy zimowe rodziny były co najmniej o połowę za skromne, czyli że pszczelarz jest skąpy. Skąpstwo takie dezorganizuje pracę w pasiece na przedwiośniu i jest ze wszech miar naganne, równie ż z ekonomicznego punktu widzenia. Mogą się natomiast zdarzać pojedyncze przypadki braku pokarmu. Powody są zwykle banalne – cieknąca jesienią podkarmiaczka, kilkakrotne pominięcie ula podczas podkarmiania lub też rabunek na jesieni. Rodzinom głodującym trzeba natychmiast wstawić plastry z pokarmem i dodatkowo położyć na górne ramki ciasto miodowo-cukrowo-pyłkowe. Ramki z pokarmem można wziąć z zapasów lub też od rodzin słabszych, nieobsiadających bocznych plastrów. Należy tylko pamiętać, aby nie miały śladów kału.

Rodziny bezmateczne trzeba jak najszybciej połączyć ze słabymi, ale zdrowymi. Rodzin takich nie opłaca się ratować. Wszelkie zabiegi poza ewentualnym poddaniem matki zapasowej (niektórzy pszczelarze starają się przetrzymać matkę w odkładzie przez zimę) są tu niezasadne, gdyż przynoszą same straty. Można łączyć bematki nawet po kilka. Utworzona w ten sposób nowa rodzina szybko odzyskuje normalną kondycję, a nawet jest w stanie dać miód towarowy już z mniszka. Najtrudniej jest wykryć rodziny z trutówkami. Pracują one zwykle tak samo jak normalne: noszą pyłek i wodę, wychowują czerw (tyle że z czerwiu niestety nie wygryzają się robotnice). Często ule z trutówkami można zidentyfikować dopiero po gruntownym rozebraniu gniazda w czasie głównego przeglądu wiosennego.

Główny przegląd wiosenny

Główny przegląd wiosenny wykonuje się wówczas, gdy warunki pogodowe umożliwiają dłuższy wgląd do gniazda pszczelego. Powszechnie przyjmuje się, że temperatura powietrza powinna wynosić minimum 15 oC; najlepiej, jeśli pogoda jest słoneczna i bezwietrzna. Pierwszy przegląd wiosenny odbywa się zwykle w kwietniu, ale już nawet w dniu pierwszego oblotu, gdy warunki na to pozwalają, dobrze jest wykonać ten zabieg. Obejmuje on następujące czynności:

  •  stwierdzenie obecności czerwiącej matki i ocena jej jakości, a w zasadzie jakości czerwiu pszczelego w różnym wieku,
  •  oczyszczenie ula z pozostałości osypu zimowego,
  • dopasowanie wielkości gniazda do stanu rodziny pszczelej,
  •  oszacowanie zapasów pokarmowych,
  •  staranne ocieplenie gniazda,
  • wymuszanie przyspieszonego rozwoju wiosennego,
  •  oznakowanie rodzin „odstających” od pozostałych.

Najważniejszym elementem przeglądu wiosennego jest sprawdzenie, czy w rodzinie czerwi matka, oraz określenie jej stanu na podstawie czerwiu. W kwietniu w gnieździe powinien być czerw w różnym wieku. Gdy wykonujemy pierwszy przegląd wiosenny w dniu oblotu, często w gnieździe może brakować czerwiu krytego, a są tylko jajeczka. Jest to optymalna sytuacja, wiele linii pszczół jest selekcjonowanych w tym kierunku. Na podstawie wyglądu ramki z zasklepionymi poczwarkami i larwami bardzo łatwo określić jakość matki bez konieczności jej wyszukiwania. Czerw zwarty (w regularnych kołach lub elipsach) świadczy o dobrej jakości królowej, rozstrzelony (w różnym wieku obok siebie) oznacza, że matka jest słaba lub rodzina chora. Taką rodzinę należy oznaczyć, a później, w czasie sezonu, koniecznie wymienić matkę.

Czerw rozstrzelony i garbaty to dowód na to, że w rodzinie czerwi matka trutowa lub trutówki. Rodzina taka nie daje szans na rozwój i musi być zlikwidowana w trakcie przeglądu – podobnie jak te, w których brakuje matki – przez połączenie z normalną, zdrową rodziną, ale słabszą od innych. Dokonuje się tego bez jakichkolwiek dodatkowych czynności. Ul z trutówką przenosi się w pobliże rodziny, z którą ma być połączona. Następnie wszystkie pszczoły z trutówką strząsa się do ula w wolnej przestrzeni i ewentualnie wstawia kilka ramek z pokarmem.

Ramki z dużą ilością czerwiu trutowego najlepiej odstawić i od razu po przeglądzie przetopić. Te z małą ilością można wstawić obok ramek z czerwiem w rodzinie, do której przenosimy pszczoły. Oczyszczenie ula z pozostałości osypu zimowego i dopasowanie wielkości gniazda do stanu rodziny pszczelej, oszacowanie zapasów pokarmowych i staranne ocieplenie gniazda to dalsze typowe zabiegi wykonywane w trakcie przeglądu wiosennego. Warto zwrócić uwagę na czas jego trwania. Przegląd jednej typowej rodziny z czerwiem zajmuje zwykle 2–3 minuty. Jeśli trzeba ponadto usunąć pozostałości osypu zimowego, czas ten wydłuża się do 5 minut. Umożliwia to jednej osobie dokonanie przeglądu 70–80 rodzin pszczelich w ciągu jednego dnia (wraz z czynnościami dodatkowymi, takimi jak łączenie rodzin). Należy pamiętać, że czas na przedwiośniu jest szczególnie cenny, bo nie wiadomo, kiedy zdarzy się następny ciepły dzień. Krótkie przeglądy to również mniejsza dezorganizacja życia pszczół; można je zresztą wykonywać przy temperaturze niższej niż 15 oC. Teraz mo na przyspieszać wiosenny rozwój pszczół. Efekty takich działań mogą być jednak nieoczekiwane. Oto główne metody: 

  • karmienie pszczół po oblocie ciastem miodowo-cukrowo-pyłkowym,
  •  wstawienie w środek gniazda plastra z wcześniej przygotowaną pierzgą,
  • odsklepianie zapasów,
  • ogrzewanie rodziny pszczelej (efekt dyskusyjny, ryzyko duże, koszty wysokie).

Podawanie wody bezpośrednio do gniazda i staranne ocieplenie rodziny pszczelej oraz ewentualne zwężenie otworów wylotowych należą do czynności wspomagających szybki rozwój pszczół na wiosnę. Wszystkie wyżej wymienione zabiegi przyspieszają na ogół rozwój wiosenny, lecz najbardziej sprzyja mu ciepła i słoneczna pogoda z pożytkiem z iwy, kwiatów runa leśnego, klonów, sadów czy agrestu. Niestety, aura wiosną jest często przekorna. Bardzo ważną kwestią – o czym była już mowa wyżej – jest postępowanie z rodzinami „odstającymi”, a więc chorymi (głównie na nosemozę) i silnie osłabionymi. Te rodziny wymagają od pszczelarza najwięcej opieki i „ciepła”.

Rodziny słabe na ogół trzeba łączyć ze sobą nawet po kilka, należy tylko przestrzegać zasady, ażeby nie łączyć rodzin zdrowych (nawet słabych) z chorymi. Zabieg ten nie wymaga żadnych dodatkowych czynności, np. wyrównywania zapachów. Rodziny słabe połączone w większe jednostki mogą się prawidłowo rozwijać, a nawet zapewnić pszczelarzowi zbiory towarowe. Doświadczenie uczy, że leczenie w pasiece rodzin silnie porażonych nosemozą jest zawodne i nieekonomiczne. Ich zasilanie kosztem rodzin silnych i zdrowych wyrządza same szkody, powoduje bowiem osłabienie rodzin produkcyjnych i niepotrzebne straty zdrowych pszczół z jednej strony, z drugiej zaś – utrzymywanie w pasiece wylęgarni choroby. Rodziny wykazujące kliniczne objawy nosemozy należy łączyć ze sobą. Jeżeli są słabe, to można je łączyć nawet po kilka i dopiero potem leczyć fumagiliną. Jeżeli takiej rodzinie po połączeniu uda się nawet przetrwać, to i tak należy pamiętać, aby w pierwszej kolejności wymienić w niej matkę, gdyż na nosemozę chorują również matki.

Podanie leku nie powoduje wyleczenia, a jedynie zatrzymanie rozwoju choroby. Jeżeli matki z chorych rodzin nie zostaną wymienione, to rodziny te nie dojdą do odpowiedniej siły w trakcie sezonu i będą stanowiły źródło zakażenia pszczół pod koniec sezonu. Bezsensowne staje się „wędrowanie” z taką słabą rodziną i utrzymywanie jej w pasiece. Łącząc rodziny chore na nosemozę, najlepiej je przenieść do wydezynfekowanego ula na zapasowe ramki z pokarmem. Stary ul powinien zostać odstawiony na bok i możliwie szybko wyczyszczony – wyskrobany i wypalony palnikiem gazowym lub wiechciem słomy. Czyszcząc ul, należy zwrócić szczególną uwagę na wkładkę i deskę wylotową. Następnym zabiegiem, który musimy wykonać w pasiece w kwietniu, jest wyrównanie siły rodzin. Wcześniej, trakcie przeglądu głównego, należy oznakować rodziny słabe. Najłatwiej dokonać wyrównania siły rodzin, zasilając słabsze czerwiem krytym na wygryzieniu (w środku plastra już wygryzają się pszczoły) z rodzin bardzo silnych. Działanie takie ma same zalety:

  •  wzmacniamy rodziny słabe (zwykle wolniejsze w rozwoju) i wprowadzamy do nich domieszkę „burzliwej, obcej krwi”, co wzmaga ich rozwój,
  •  zawczasu osłabiamy pęd do rójki rodzin szybko się rozwijających,
  •  wyrównanie siły rodzin sprawia, że przy wszystkich rodzinach wykonujemy jednakowe czynności (brak indywidualnego, a więc pracochłonnego traktowania każdej rodziny).

Zasilanie rodzin ramkami czerwiu z pszczołami jest bardziej zawodne i dodatkowo naraża nas na utratę matki z rodziny silniejszej. Nie możemy być bowiem pewni do końca, że wśród pszczół nie schowa się matka. W tym czasie utrata matki jest równoznaczna z utratą rodziny pszczelej. Bardziej radykalną metodą wyrównywania siły rodzin jest zamiana miejscami uli z rodzinami: silną i słabą. Takiej zamiany należy dokonać w czasie „lotnej” pogody. Dezorganizuje ona przez pewien czas pracę pszczół, uzłośliwiając je (nie polecam w pasiekach przydomowych), i jest zachętą do rabunku, wymaga więc doświadczenia ze strony pszczelarza. W kwietniu występują już pierwsze intensywne pożytki. Jeżeli warunki pogodowe są sprzyjające, to można pozyskać nawet znaczące ilości miodu towarowego.

alt
Zdjęcie:Wiktor Zych

Jak najlepiej wykorzystać te wczesne źródła nektaru bez narażania rodziny pszczelej na niepotrzebne ryzyko ochłodzenia gniazda? Jest to możliwe zarówno w ulach stojakach, jak i leżakach. W leżakach, jeżeli dysponujemy nadstawkami o szerokości takiej samej jak ramki gniazdowe, można wstawić po jednej ramce na obrzeże gniazd, a więc tuż za czerwiem (najczęściej jest to ostatnia ramka w rodzinie). W stojakach lub ulach kombinowanych można podać dodatkowo półnadstawkę, a nawet cały korpus. Należy tylko pamiętać, aby wejście do niego było dostępne przez jedną boczną uliczkę międzyramkową na skraju gniazda.

Jeżeli pojawi się pożytek, pszczoły bardzo chętnie zagospodarowują te dodatkowe magazyny i znoszą do nich nakrop. Niestety, zwykle jest on szybko konsumowany w okresie niepogody. Rzadko o tej porze udaje się odwirować miód. Zwykle już w końcu kwietnia lub na początku maja stajemy przed dylematem: poszerzyć gniazdo rodziny pszczelej czy nie? Należy pamiętać, że wczesną wiosną obowiązuje zasada, iż lepiej poszerzyć gniazdo później niż za wcześnie.

W tym okresie rójka nie wchodzi w rachubę, nie należy się więc spieszyć. Więcej możemy zaszkodzić dodając ramkę niż trzymając pszczoły za ciasno. Pierwsza dostawiona ramka powinna być w stanie nadającym się do czerwienia, należy ją wstawić na skraju kuli czerwiu. W tym okresie nie powinno się jeszcze wstawiać świeżych ramek w środek gniazda. Gdy w rodzinie pszczelej jest  6–7 ramek z czerwiem oraz bielone są plastry, a na matach odciągane paski woszczyny, oznacza to, że rodzina jest w dobrej kondycji.

Można od tego momentu poszerzać rodziny ramkami z węzą (zwykle jest to okres kwitnienia agrestu), a także wstawić ramkę pracy. Ma ona jedną wadę – konieczność systematycznego wycinania dzikiej zabudowy (zwykle trutowej) co 5–7 dni. Czynność tę wymusza ściśle określony reżim organizacyjny związany z obsługą pasieki. Ramka pracy stanowi wolną przestrzeń w ulu w bezpośrednim sąsiedztwie gniazda. Młode pszczoły woszczarki mogą tam budować „woszczynę na dziko”. Ramkę pracy tworzy się przez: * umieszczenie zwykłej beleczki (snozy) między ramkami, * wstawienie pustej ramki gniazdowej (bez węzy i drutów), * zawieszenie na skraju gniazda ramki nadstawkowej o szerokości równej ramce gniazdowej.


zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Sławomir Bakier


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"