fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

List w obronie pasiek amatorskich

W pierwszych tegorocznych wydaniach „Pasieki” pan dr Maciej Winiarski przypomniał pszczelarzom o ustawowym obowiązku posiadania zgody powiatowego lekarza weterynarii na bezpośrednią sprzedaż swojego miodu konsumentowi i o najważniejszych warunkach uzyskania takiej zgody.

podkurzacz

Przepisy postępowania w formie ustawy i wynikających z niej rozporządzeń są konieczne w wielu dziedzinach, aby uchronić ludzi przed nieszczęściami, które nasilają się z powodu postępu cywilizacyjnego. Nikt nie kwestionuje takich przepisów profilaktycznych, na przykład w zakresie ruchu drogowego, bezpieczeństwa pracy, budownictwa lub produkcji żywności w dużych zakładach, aby uniknąć masowych zatruć. Jednak nie dajmy się zwariować. Nie pozwólmy, aby państwowi urzędnicy w swoim zapale uregulowania w paragrafach całego postępowania ludzkości mogli zakazać sprzedaży sąsiadowi własnego miodu z powodu niewykonania kosztownych przepisów, wymyślonych za biurkiem. Przepisy te nie dotyczą fałszowania miodu i zanieczyszczeń herbicydami lub lekami, i słusznie, gdyż postępowanie w takich sprawach regulują inne przepisy w wystarczającym stopniu.

Miód ma szczególne własności aseptyczne, którymi się różni od wszystkich innych produktów spożywczych. Jest nieprzyjemnie lepki. Szczelnie okleja cienką warstwą nie tylko palce, lecz również narzędzia, zbiorniki, naczynia, ubiory, podłogi i ściany, jak tylko się z nimi zetknie uniemożliwiając przedostanie się znajdującego się na nich brudu do miodu. To nie brud przykleja się do pozyskiwanego miodu, lecz zewnętrzna warstewka miodu przykleja go do brudnego przedmiotu, dzięki czemu ten produkt zachowuje czystość przez tysiące lat. Czy można sobie wyobrazić lepszą, wygodniejszą i tańszą aseptykę? Ten sposób pszczoły wymyśliły już miliony lat temu. Usunąć wszystkie drobiny miodu z oklejonych powierzchni bez reszty potrafią tylko pszczoły. Zmycie tej cienkiej warstewki miodu jest możliwe dużą ilością wody, w której miód jest tak rozcieńczony, że nie nadaje się do spożycia i wraz z wodą jest spuszczany do ziemi lub kanalizacji. Spożywając dużo miodu, nigdy nie udaje mi się wszystkiego wyskrobać z naczynia, zawsze jego wewnętrzne powierzchnie pozostają lepkie. Sam miód ma również działanie aseptyczne dzięki nadzwyczajnej koncentracji cukrów, która działa wysuszająco na otoczenie, również na ewentualne drobnoustroje, które dostały się do niego z „morowego powietrza” a, jak wiadomo, bez wody nie ma życia. Mając to na uwadze, jestem zdania, że w zupełności wystarcza podstawowe przestrzeganie higieny przez pszczelarza w trakcie wszelkich prac związanych z pozyskiwaniem i konfekcjonowaniem miodu, jaki ma trafić później do klienta oraz dotychczasowe tradycyjne mycie sprzętów i podłogi (jej powierzchnia powinna był łatwo zmywalna) czystą wodą bez użycia środków chemicznych. Czytając od dawna codziennie gazetę i od ponad 30 lat prasę pszczelarską, nie spotkałem dotychczas informacji o zatruciu lub poważnym uszczerbku na zdrowiu w następstwie spożycia miodu nabytego bezpośrednio od pszczelarza, a to z powodu niespełnienia wymyślonych w ustawie przepisów pozyskania i sprzedaży miodu.

Wspomniane rozporządzenie obowiązuje już ponad 6 lat. W tym czasie nie znalazłem też w prasie pszczelarskiej żadnej oferty producentów sprzętu pszczelarskiego, uli lub domków ogrodowych na sprzedaż, wzorcowych pawilonów (wraz z wyposażeniem) zgodnych z wymaganiami omawianego rozporządzenia.

W rozmowach z pszczelarzami na ten temat dowiaduję się, że albo nie znają tego rozporządzenia, albo nie ubiegają się o urzędową zgodę na sprzedaż swojego miodu bezpośrednio konsumentom, gdyż z różnych powodów nie mają warunków lub możliwości spełnienia tak rygorystycznych przepisów (dotyczy to szczególnie licznych pszczelarzy w podeszłym wieku). Zaś inni, którzy mają zamiar założyć pasiekę i pytają, jakie kupić ule, nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć (wiadomo, z jakich względów) o dziś obowiązujących przepisach w sprawie sprzedaży miodu.

Pszczelarz, który nie ma zgody weterynarza na bezpośrednią sprzedaż miodu konsumentowi, może go sprzedawać bezkarnie odbiorcom hurtowym po niskich cenach, którzy po ewentualnym zmieszaniu z jeszcze tańszym miodem importowanym mogą oferować konsumentom ten sam miód w pięknym opakowaniu, również o „landrynkowym smaku”, jak mi niedawno napisała córka, której skończyły się zapasy miodu z mojej pasieki.

Przepisy te są na szczęście martwe. Bowiem pasieki amatorskie są nadal trzonem polskiego pszczelarstwa i mogą obyć się bez państwowych dotacji, których skuteczność jest wątpliwa, a w niektórych przypadkach nawet szkodliwa. Krajowa produkcja miodu już dziś nie pokrywa bardzo niskiego zapotrzebowania na miód i trzeba go uzupełniać importem. Moim zdaniem krajowy zasób miodowy może pokryć to zapotrzebowanie z nadwyżką przez gęste rozmieszczenie niedużych pasiek w całym kraju i dostosowanie ich wielkości, to znaczy liczby wychowywanych corocznie pszczół do istniejącej bazy pożytkowej. W ten sposób zmniejszy się promień lotów pszczół do opłacalnych dwóch kilometrów, a przez koncentrację wychowu potrzebnych pszczół tylko w silnych rodzinach zmniejszy się znacznie procent zużycia ogólnego zbioru miodu przez pszczoły na potrzeby własne, co wykazałem w artykule „Dostosowanie pasieki stacjonarnej do bazy pokarmowej” opublikowanym w „Pasiece” nr 2, 3 i 4/2011.

Mam nadzieję, że niniejszy artykuł przekona ustawodawcę do drobnej korekty ww. ustawy i/lub rozporządzenia, na przykład do wstawienia w preambule, że nie dotyczą one pasiek niezawodowych.


Alojzy Toma
e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Tel. 728-328-422


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"