fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Czy miód jest dobry?

Oczywiście, że tak. Kto jak kto, ale my, pszczelarze, wiemy to najlepiej. „Cud natury”, „nektar bogów” – to często używane przez nas „zastępcze” określenia produktu naszych pszczółek. Wiemy, że „kto miód je i pije, ten długo żyje”. Sprawdza się to zresztą w praktyce, jako że pszczelarze przodują w dziedzinie długowieczności w porównaniu z przedstawicielami innych zawodów i pasji.


fot.©Dariusz Małanowski

Zdrowy styl życia, unikanie stresu, ciągły kontakt z przyrodą, a do tego miód i inne skarby z ula w codziennej diecie korzystnie przekładają się na jakość naszego zdrowia. Nie każdy współczesny człowiek może sobie na takie rarytasy pozwolić.

Nie tylko pracownik na odpowiedzialnym stanowisku, ale nawet zwykły emeryt jest zazwyczaj zabiegany, musi pracować więcej, niż pozwala na to zdrowie, spotyka się z mnóstwem problemów, a produkty pszczele stosuje co najwyżej jako lekarstwo. Miodu w rodzinach „niepszczelarskich” w naszym kraju spożywa się niewiele, a jego spożycie na głowę statystycznego mieszkańca Polski jest jednym z najniższych w Europie.

Za mało miodu?

Mimo to okazuje się, że nasze pasieki produkują mniej miodu niż wynosi na niego zapotrzebowanie na rynku konsumenckim. Sytuacja ta jest dokładnie opisana w poprzednim numerze „Pasieki” (5/2010) przez polskich i czeskich naukowców w artykule „Czy pszczelarstwo w Czechach jest inne?”. Z danych statystycznych wynika, że niezbędny jest import dużych ilości miodu, by zaspokoić zapotrzebowanie na naszym krajowym rynku. Wniosek z tego, że istnieją warunki, a nawet konieczność rozwijania pszczelarstwa w Polsce.

Mało tego, jeżeli konsumpcja miodu przez naszych rodaków by wzrosła do poziomu na przykład tego w Niemczech, chów pszczół stałby się zajęciem naprawdę intratnym, a zawód pszczelarza – jednym ze strategicznych zawodów w naszym kraju…

Nieco fantastycznie brzmią te rozważania w konfrontacji z obecnym stanem naszych pasiek i kondycją materialną wielu pszczelarzy. Jednak liczby są bezlitosne i nie kłamią. Rynek na produkty pszczele jest chłonny i będzie się rozwijał. Jeśli nie zapełnią go pszczelarze swoim produktem, zrobią to importerzy. I zapewne tak będzie, gdyż nasza brać pszczelarska się kurczy, rodzin pszczelich ubywa i znaleźć na rynku dobry polski miód będzie coraz trudniej.

Dobry polski miód

Miód będzie więc potrzebny, zwłaszcza dobry polski miód, na który wraz ze wzrostem zasobności materialnej społeczeństwa i zwiększaniem się poziomu wiedzy o wpływie warunków środowiskowych na zdrowie człowieka zapotrzebowanie będzie wzrastać. Dlatego musimy dążyć do tego, by produkt przez nas oferowany był dobry.

Nie jest to trudne, gdyż dobry miód to po prostu miód prawdziwy. Pozyskać go nie jest trudno, gdyż pszczoły z natury swojej wytwarzają właśnie taki produkt. Jeżeli miód jest zafałszowany lub posiada inne właściwości go dyskwalifikujące, nie jest to spowodowane działaniem pszczół, winien jest zawsze pszczelarz lub inna osoba mająca udział w drodze miodu od producenta do klienta.

Założenie, że prawdziwy miód jest dobry ujęte jest w rozporządzeniu ministerialnym definiującym miód. Jest to produkt wytworzony przez pszczoły z nektaru lub spadzi, odebrany we właściwy sposób z plastrów, w którym pszczoły go składują i w których dojrzewa.

W jego skład muszą wchodzić określone składniki we właściwych proporcjach, zaś żadnych substancji obcych w miodzie być nie może. Dlatego pod tą nazwą nie można sprzedawać produktu zawierającego więcej niż 20% wody (z wyjątkiem miodu wrzosowego i piekarniczego). Nie może się składać z innych cukrów niż te właściwe dla miodów określonych odmian, i to w konkretnych proporcjach. Musi wykazywać określone wskaźniki z zakresu liczby diastazowej, przewodności elektrycznej, ograniczonej zawartości HMF i innych parametrów.

W przeciwnym przypadku nie będzie miodem. Za oferowanie pod nazwą określonego środka spożywczego innych substancji grożą kary finansowe. Niejeden pszczelarz obawia się więc, by nie narazić się na kłopoty w sytuacji, gdyby okazało się, że oferowany przez niego miód nie „trzyma” wszystkich norm.

Najbardziej obawiamy się zbyt dużej zawartości wody. Wtedy miód nie dość, że będzie zbyt rzadki, co z pewnością zauważy nawet mało wymagający klient, to może się rozwarstwić w trakcie krystalizacji lub jeszcze wcześniej sfermentuje.

Obawiamy się też niewłaściwych proporcji cukrów zawartych w miodzie lub obecności w nim cukrów, których w miodzie być nie powinno. To pierwsze zagadnienie dotyczy zazwyczaj zbyt wysokiego poziomu sacharozy. Ilość dopuszczalna to zaledwie 5 g na 100 g miodu (w miodzie akacjowym 10, a w ogórecznikowym 15 g na 100 g miodu).

Natomiast drugi problem dotyczy najczęściej obecności w miodzie takich cukrów jak maltoza lub izoglukoza. Te parametry można określić w laboratorium, a przydałby się jakiś test domowy, którym stwierdzilibyśmy czy wyprodukowany przez nas miód jest dobry.

Kto robi miód?

Wyprodukowany przez nas? Przecież miód produkują pszczoły, a my tylko pozyskujemy go z plastrów. Określa to nie tylko pszczelarska praktyka, lecz również, o czym wspomniano, rozporządzenie urzędowe. Jeśli więc pszczelarz nie jest pewien jakości swojego miodu, musiał popełnić błędy w trakcie jego pozyskiwania lub w kierowaniu biologią pszczelej rodziny.

Jeśli pszczoły wyprodukowały miód o niewłaściwych parametrach, nie jest to bynajmniej ich wina, lecz działań pszczelarza. Dotyczy to zarówno składu chemicznego miodu, zawartości niedozwolonych substancji, jak choćby pozostałości leków, a także jego przynależności odmianowej.

Właściwej zawartości wody w miodzie możemy być pewni, jeśli odebraliśmy miód dojrzały. Dojrzałym jest na pewno miód zasklepiony, pszczoły bowiem nigdy nie zasklepią miodu zbyt rzadkiego. Zdarza się jednak, że pszczelarz odwiruje plastry z miodem prawie całkowicie zasklepionym, a zawartość w nim wody będzie przekraczać 20%.

Woda ta pochodzi z rzadkiego nektaru, który pszczoły przynosiły jeszcze w dniu miodobrania i zgromadziły w nielicznych pustych komórkach. Takie wypadki mają miejsce na bardzo obfitych pożytkach rzepakowych i akacjowych.

Rada na to jest jedna: należy wstrzymać się z miodobraniem aż do zakończenia pożytku, a w sytuacji braku miejsca na składowanie kolejnych partii nektaru gniazda powiększyć przez dostawienie kolejnych korpusów. Na nic nie zda się sprawdzanie refraktometrem gęstości miodu zasklepionego.

Ten zawsze będzie odpowiadał wymaganiom, a na pożytku akacjowym zawartość w nim wody może spaść nawet poniżej 17%, mimo bardzo krótkiego czasu, którym dysponowały pszczoły, by go zagęścić i zasklepić.

Podobnie rzecz się ma z późniejszymi pożytkami, jak lipa czy gryka. Tutaj też nie należy się spieszyć z odbiorem miodu przed zakończeniem pożytku. Jednak pszczelarze często starają się miodobranie robić wcześniej, gdyż po przekwitnięciu roślin każda praca w pasiece może się skończyć gigantycznym rabunkiem. Należy więc odbiór plastrów z miodem tak usprawnić, by do rabunków nie dochodziło. To łatwiejsze zadanie niż późniejsze próby sprzedaży zbyt rzadkiego miodu.

Nie da się za to rozwiązać problemu z dużą zawartością wody w miodzie ostatnim, odbieranym w końcu sierpnia i we wrześniu. O tej porze ten miód, którego pszczoły nie zdążyły zasklepić będzie chłonął wodę i tym jej będzie więcej, im bardziej termin miodobrania będziemy opóźniać. Na dworze jest zimno i wilgotno, pszczół w ulach jest już mniej i zwłaszcza na noc skupiają się bliżej centrum gniazda.

Wtedy do miodu w niedogrzanych częściach plastrów „wchodzi” wilgoć i już w nim pozostaje. Nie musi być to wcale miód z nektaru zebranego w tych ostatnich letnich miesiącach. Często jest to jeszcze lipcowy wielokwiat, którego pszczelarz z różnych przyczyn nie zdążył odebrać wcześniej. Jedyną radą na taki problem jest wczesne miodobranie, przeprowadzone tuż po zakończeniu ostatniego pożytku.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Sławomir Trzybiński
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"