fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Osy wokół nas

Osy są więc pożytecznymi, choć niedocenianymi owadami. Czasem mogą być uciążliwymi sąsiadami, ale trzeba nauczyć się żyć obok nich, tak jak przyzwyczailiśmy się do obecności pszczoły miodnej.

alt
Dolny plaster z młodymi matkami Fot. Mieczysław Biliński

Rodzina osowatych (Vespidae) obejmuje dwie podrodziny – klecanki (Polistinae) i osy (Vespinae). Obydwie należą do os społecznych, tzn. tworzą rodziny, w których poza płodną matką składającą jaja występują niepłodne robotnice zbierające pokarm i opiekujące się czerwiem. Okresowo, pod koniec życia gniazda,  wychowywane są samce oraz młode samice, które po zapłodnieniu zimują i wiosną przyszłego roku każda z nich ma szansę założenia własnej rodziny.

Klecanki budują nieosłonięte gniazda jednoplastrowe, natomiast osy gniazda wieloplastrowe otoczone papierową okrywą. W niniejszym artykule przedstawione zostanie życie os.

Na świecie żyje około 1000 gatunków osowatych, z tego w Polsce 12 gatunków os i 9  klecanek. Z polskich gatunków na uwagę zasługuje największa z nich – szerszeń (Vespa crabro) o długości ciała do 35 mm u matek i 30 mm u robotnic. W ziemi gnieździ się najczęściej V. germanica o bardzo dużych rodzinach, na strychach natomiast spotkać można gniazda V. vulgaris i V. saxonica. Szerszeń ma brunatno-żółtą barwę ciała, pozostałe osy żółtą z czarnym rysunkiem.

Wyjątek stanowią V. rufa o czerwonych plamach na tułowiu i odwłoku oraz  matki V. media, które są podobne do szerszeni.

Niektóre gatunki, np. V. Austriaca, pasożytują w gniazdach innych os.

Osy zakładają gniazda w różnych miejscach, np. na strychach, w komórkach, pod okapami dachów, w pustych ulach lub pod ich daszkami, w dziuplach, budkach lęgowych dla ptaków, pod gałęziami drzew lub w norach ziemnych. Gniazdo zbudowane z szarej masy papierowej ma kształt kulisty i składa się z wielowarstwowej osłony oraz znajdujących się wewnątrz kilku jednostronnych plastrów o komórkach skierowanych ku dołowi.

Do jego wnętrza prowadzi niewielki otwór znajdujący się w dolnej części osłony. Masę papierową tworzą włókna drzewne zdrapywane przez osy żuwaczkami z niemalowanych desek, drewnianych słupów itp. Z grudką zebranej masy w żuwaczkach osa przylatuje do gniazda i doczepia ją do brzegu komórki lub kolejnej warstwy osłony. Następnie wyciąga ją do odpowiedniej grubości, wygładza i pozostawia do wyschnięcia.

Gniazdo os trwa tylko jeden sezon – od wiosny do wczesnej jesieni. Początek rodzinie daje zapłodniona ubiegłego roku matka, która przezimowała gdzieś w ukryciu. Po wyszukaniu odpowiedniego miejsca przymocowuje ona do stropu cienkie wrzeciono z masy papierowej, na końcu którego buduje kilka płytkich otwartych ku dołowi komórek i w każdej z nich składa po jednym jaju. Do pierwszych komórek dobudowuje następne, tworząc jednostronny okrągły plaster.

Wraz ze wzrostem wylęgających się larw komórki są przedłużane i przyjmują regularny, sześciokątny kształt. Niektóre gatunki, w tym największa z naszych os – szerszeń, budują gniazda z próchna drzewnego. Już po zbudowaniu kilkunastu komórek matka otacza plaster gruszkowatego kształtu osłoną z masy papierowej lub próchna, pozostawiając w dolnej jego części otwór, przez który wchodzi do środka.

Często jeszcze przed ukazaniem się robotnic matka otacza gniazdo drugą warstwą okrywy. W ten sposób zapewnia rozwijającemu się czerwiowi lepsze warunki termiczne i zabezpiecza przed wrogami.

Larwy karmione są przez matkę owadami, np. muchami wygrzewającymi się w wiosennym słońcu na ścianach budynków. Złapana ofiara pozbawiana jest skrzydeł i odnóży, a pozostałą część ciała matka rozgryza żuwaczkami, tworząc papkę. Każda larwa otrzymuje kolejno niewielki jej kęs, który łapie żuwaczkami i po wyssaniu jego płynnej zawartości odrzuca nieprzydatną resztę. Wypada ona przez otwór wylotowy okrywy i w ten sposób niemal automatycznie oczyszczane jest wnętrze gniazda. Tym można by tłumaczyć potrzebę otwarcia komórek do dołu.

Po nakarmieniu larw matka spędza jakiś czas na górnej powierzchni plastra, gdzie, otaczając wrzeciono, ogrzewa potomstwo, a następnie ponownie wylatuje po pokarm. Konieczność częstych lotów wykonywanych przy zmiennej wiosennej pogodzie sprawia, że wiele matek ginie i nie wraca do macierzystego gniazda. Pozostawiony bez opieki czerw zamiera z głodu lub pada ofiarą drapieżników.

alt
Gniazdo szerszeni, obok gniazdo os Fot. Wiktor Franciszek Zych

Dojrzała larwa snuje białe wypukłe wieczko, pod którym zmienia się w poczwarkę i po około dwu tygodniach z komórki wygryza się dojrzały owad. Oczyszczona komórka zostaje ponownie zaczerwiona przez matkę. Z chwilą wylęgu pierwszych robotnic kończy się samotniczy okres życia gniazda, w którym tylko matka wykonywała wszystkie czynności konieczne do jego rozwoju i rozpoczyna się okres społeczny.


Młode robotnice już po kilku dniach od wylęgu przejmują od matki opiekę nad czerwiem, rozbudową gniazda, a przede wszystkim obowiązek zaopatrywania rodziny w pokarm.

Zbieraczki penetrują rośliny, poszukując żerujących na liściach owadów, zwłaszcza gąsienic, z których przygotowują pokarm dla larw. Karmią nimi także matkę i nielotne jeszcze robotnice. Od tej pory matka pozostaje w gnieździe, zajęta jedynie składaniem jaj i opieką nad czerwiem. 

Materiał gniazdowy, z którego wykonany jest plaster os, papier lub próchno, nie nadaje się do magazynowania płynnych zapasów w komórkach. Do tego celu służą osom larwy, które przyjmują każdą porcję podanego pokarmu i w razie potrzeby oddają go dorosłym osobnikom.

Wraz ze wzrostem liczebnym rodziny powiększane są też gniazda. Rozbudowa gniazd założonych w ziemi wymaga stałego powiększania komory. W tym celu osy przynoszą wodę i, zwilżając ziemię wokół okrywy gniazda, formują grudki błota, które w żuwaczkach wynoszą z nory i pozbywają się ich w locie. Powiększanie gniazd wiszących swobodnie jest łatwiejsze. Do pierwszego dobudowywane są od dołu kolejno następne plastry, doczepiane wrzecionami do górnych. Silne gniazda mają po 5-10 plastrów, z których niektóre mają ponad 30 cm średnicy.

Powiększane plastry łączone są ze sobą dodatkowymi wrzecionami, co umożliwia zachowanie odpowiednich przestrzeni międzyplastrowych zapewniających osom łatwą komunikację w gnieździe. Wzrost plastrów wiąże się z koniecznością ścinania wewnętrznych warstw okrywy i otaczania jej z zewnątrz kolejnymi warstwami.

W szczytowym okresie rozwoju, co następuje na przełomie lipca i sierpnia, liczebność rodziny, w zależności od gatunku osy oraz pożytku i przebiegu pogody, może sięgać kilkuset, a w sprzyjających warunkach nawet kilku tysięcy robotnic. Budowane w tym czasie dolne plastry mają dłuższe, o szerszym przekroju komórki, ponieważ w nich wychowywane jest następne pokolenie młodych matek.

Po odłożeniu w odwłoku sporych zapasów ciała tłuszczowego, które służyć im będą podczas zimowli, wylatują one na gody z wychodzącymi w tym samym czasie samcami i po zapłodnieniu nie powracają już do macierzystych gniazd, lecz wyszukują sobie miejsca, gdzie spędzą zimę. W jednym miejscu może zgromadzić się nieraz grupa samic. Zimujące samice obejmują odnóżami podłużnie sfałdowane skrzydła i przyciskają je do brzusznej strony ciała.

alt
Od lewej: robotnice Vespa crabro, V. mandarinia i V. orientalis 
Fot. Mieczysław Biliński

Wychów młodych matek i samców jest zwiastunem końca rozwoju rodziny. Robotnice wymierają, nowych już nie przybywa i coraz częściej odczuwa ona głód. Wówczas osy najpierw żebrzą o pokarm u larw, a gdy go zabraknie, zjadają je, aż do czasu poprawy zaopatrzenia lub wymarcia całej rodziny. Trudności ze znalezieniem pełnowartościowego pokarmu, jakim były dotychczas łatwo łowione gąsienice i owady, robotnice rekompensują zbiorem słodkiego soku z dojrzewających owoców lub nektarem  (np. z kwiatów śnieguliczki, trędownika).

Próbują też podkraść coś pszczołom miodnym lub pszczelarzowi przygotowującemu syrop do jesiennego podkarmiania. Nieostrożne podawanie syropu może zwabiać osy do pasieki. Ponadto zapamiętale penetrują one śmietniki i wszelkie odpadki pozostawiane przez ludzi. Kierując się zapachami kuchennymi, zalatują czasem do mieszkań, są również utrapieniem cukierni.

Większość ludzi zauważa osy dopiero jesienią. Nagle okazuje się, że mają one gniazdo założone tuż koło drzwi komórki i przy gwałtownym zamykaniu zaniepokojone owady wylatują gromadnie na zewnątrz. Zwabione światłem zalatują też wieczorem do pokoju.

A przecież ich gniazdo wisiało od wiosny na sklepieniu balkonu lub założone zostało w stojącej tam od wielu lat szafce. Wówczas na pomoc wzywani są pszczelarze, a ostatnio nawet straż pożarna. Tymczasem wystarczyło zwrócić uwagę na brzęk zalatującej do gniazda samicy i jeszcze w maju strącić jego maleńki zaczątek. Wówczas matka założyłaby ponownie gniazdo w innym miejscu. Wszczynanie alarmu pod koniec września mija się z celem, bo żadna pomoc nie jest w stanie zlikwidować wraz z gniazdem wszystkich osobników.

Pozostałe robotnice będą i tak stale zalatywać tam, gdzie było ich gniazdo, a nie znajdując go, błądzić i przeszkadzać jeszcze bardziej. Lepiej uzbroić się w cierpliwość i nie ruszać os, bo najpóźniej pierwszy przymrozek zakończy żywot gniazda. Za ciężką i pożyteczną dla nas pracę przy likwidowaniu szkodników upraw i gromad much rozwijających się w śmietnikach i dostających się do mieszkań winniśmy im trochę pobłażania.

Kolejny problem to żądlenie. Oczywiście przesadne jest straszenie, że np. dwa użądlenia szerszenia mogą zabić człowieka. Przede wszystkim ustalono, że jad os jest mniej zjadliwy niż pszczoły miodnej. Należy też pamiętać, że osy mają gładkie żądła i najczęściej nie pozostawiają ich w ludzkim ciele, dzięki czemu do rany nie przedostaje się jednorazowo tyle jadu, co przy użądleniu pszczół. Jednak ze względu na to, czym odżywiają się osy, miejsce użądlenia może ulec zakażeniu.

Powoduje to nie tylko opuchliznę, ale powstaje też stan zapalny. Niebezpieczne może być użądlenie zarówno pszczół, jak i os w okolice głowy, zwłaszcza skroni. Bardzo ważne jest przy tym psychiczne nastawienie człowieka do niego. Przesadny strach zwiększa reakcję organizmu na jad, zwłaszcza u osób uczulonych. Wówczas jedno użądlenie pszczoły może wywołać wstrząs anafilaktyczny i jedynym rozwiązaniem jest jak najszybszy kontakt z lekarzem.

alt
Fot. Marek Wyszomirski


[...] - treść ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Mieczysław Biliński


Czasopismo dla pszczelarzy z pasją - Pasieka 2003 nr 4.
Zamów egzemplarz
"Pasieki"